Problemy Bartusia uwidoczniły się już w pierwszym miesiącach życia. U chłopca występowało obniżone napięcie mięśniowe. Rodzice odwiedzili wielu lekarzy i fizjoterapeutów. Nikt nie potrafił wskazać jego przyczyny.
Bartuś był rehabilitowany zgodnie z zaleceniami, jednak to nie przynosiło rezultatów.
- Pewnego razu trafiłam na zbiórkę chłopca z Dystrofią na Siepomaga. Wykonaliśmy badania, które mogą wskazywać właśnie na tę chorobę. Wyniki zwaliły nas z nóg... Tliła się jednak nadzieja, że to może nie to. Nikt przecież nie dopuszcza do siebie, że jego dziecko może być śmiertelnie chore. Niestety dalsze badania potwierdziły okrutną diagnozę - powiedziała nam mama Bartusia, Paulina Bańska.
Jedynym ratunkiem dla chłopca, by zatrzymać chorobę jest terapia genowa w Stanach Zjednoczonych. Jej koszt to aż 17 milionów złotych.
Czasu jest niewiele, bo stan Bartusia cały czas się pogarsza.
- Bartuś powinien być w szczytowej swojej formie, a tak naprawdę nie potrafi wchodzić po schodach. Strasznie szybko się męczy. Zauważyłam ostatnio, że nawet przy ostatniej infekcji ma problem z opróżnianiem nosa. Także mam nadzieję, że to nie jest spowodowane tym, że jego przepona też osłabła. No i jest słaby. Nie potrafi skakać, nie potrafi biegać - mówi Paulina Bańska.
Dystrofia mięśniowa Duchenne'a to rzadka choroba genetyczna. Dotyka głównie chłopców. Chorzy w wieku 9-12 lat przestają chodzić, potem pojawiają się problemy z sercem, oddychaniem, czy przełykaniem. Średnia długość życia osób chorych to około 28 lat.
Zbiórka pieniędzy na Bartusia Bańskiego prowadzona jest na portalu Siepomaga.