Dziady Noworoczne to zwyczaj ludowy odprawiany na Żywiecczyźnie, związany z pożegnaniem starego i powitaniem nowego roku. W ramach obrzędu dziady w strasznych maskach kolędują, robią psikusy przechodniom i składają życzenia noworoczne.
W piątek 3 stycznia barwny korowód do Katowic. Grupa 70 kolędników wyruszyła z ul. Mariackiej w kierunku placu Kwiatowego w rytm góralskiej muzyki. Narobiła przy tym niezłego zamieszania. Co chwilę słychać było strzały z bicza, wybuchy śmiechu i noworoczne życzenia.
Bandzie przewodził dziad powiatowy Andrzej Maciejowski. – Żeby coś się zaczęło nowego, to muszą wszystko wytańcować. Tutaj mieliśmy próbkę tego, jak chodzą i kolędują na Żywiecczyźnie. Takich grup w tym roku kolędowało 29, czyli około 1300 zwariowanych i roztańczonych chłopów, którzy się przebierają – opowiada w rozmowie z "Super Expressem".
Z okazji dziadów chłopy przebierają się za postaci zwierzęce, niedźwiedzie i konie. Na ulicach Katowc można było też zobaczyć diabły, śmierć, etnicznie obcych, Żydówkę, Cygana, Cygankę, Druciorza, który naprawiał garnki i Dziekciorza, który leczył krowy.
Jest wiele ciekawych postaci. To są ludzie, którzy wiedzą gdzie żyją, którzy to kochają i przekazują z pradziada na młodych ludzi i cieszymy się, że Żywiecczyzna jest tak bogata w te zwyczaje – dodaje Maciejowski.
Wymienione przebrania mają wymiar symboliczny. Przykładowo umieranie koni symbolizuje zamieranie natury. Poprzez ich ożywianie górale chcą sobie zapewnić urodzaj. Z kolei turlające się niedźwiedzie symbolizują siły witalne ziemi, żeby była bardziej urodzajna.
Dziady wręczyły prezenty wojewodzie i prezydentowi
Żywieckie dziady odwiedziły też Urząd Wojewódzki. Wojewodzie śląskiemu wręczyły sianko, które jest symbolem urodzaju.
Spodziewałem się, że będzie wesoło, to jest bardzo ważne, że mówimy o tradycji województwa śląskiego, która w różnych częściach województwa jest bardzo różna. Bardzo fajnie, że kolędnicy z Żywiecczyzny przyjechali do nas, żeby mogli ich zobaczyć mieszkańcy Katowic – mówi Marek Wójcik, wojewoda śląski.
Prezent trafił też do prezydenta Katowic. Marcin Krupa dostał od kolędników kożuch i sianko.
Na szczęście nie dostałem po nogach, ale zostałem osaczony przez dziadów żywieckich. Jedne wręczył mi futro, podobno prosto z Ameryki, drugi całą walizkę słomy, która świadczy o dobrobycie. Sporą dawkę tego kolorytu otrzymaliśmy - powiedział Marcin Krupa, prezydent Katowic w rozmowie z "Super Expressem".
Dziady z Żywiecczyzny przyjeżdżają do Katowic co roku i zapraszają do wspólnego kolędowania i świętowania na Żywiecczyźnie. A to świętowanie już 26 stycznia w Milówce, Żywcu i Bielsku-Białej. To właśnie tam zobaczymy barwne korowody w których bierze udział 700 dziadów.