Zima Stulecia 1978/1979 - walka z potężnym mrozem i dwumetrowymi zaspami. Na drogach paraliż
Dziś nieraz przeraża nas lekki mróz, zamarznięte szyby aut, które o poranku w pośpiechu trzeba skrobać i brodzenie w śniegu po kolana. Młodsze pokolenia nie pamiętają jednak przełomu 1978 i 1979 roku, kiedy to kraj został sparaliżowany. ZIMA STULECIA zapisała się na kartach historii. Na Śląsk dotarła 30 grudnia, dzień przed Sylwestrem.
W nocy z 29 na 30 grudnia zaczęły napływać mroźne masy powietrza z północy. Opady deszczu zaczęły przechodzić w śnieg, wiał silny wiatr, zaczęło coraz bardziej sypać, nieprzerwanie. W ciągu kilkunastu godzin spadło ponad 80 cm śniegu. W Nowy Rok, 1 stycznia nastąpił paraliż, jaki nigdy później się już w takim stopniu nie powtórzył.
Dziś takich zim już nie ma. Jak wtedy wyglądało? Zobaczcie na archiwalnych zdjęciach
Co się wtedy działo? Zaspy sięgały dwóch metrów! Wielkie hałdy śniegu leżały na chodnikach i ulicach, auta były zasypane. Dojazd do szkoły, pracy, gdziekolwiek był mocno utrudniony. Nie inaczej było z przemieszczaniem się pieszo i brodzeniem w takim śniegu. Szkoły w związku z sytuacją przedłużyły dzieciom ferie.
Temperatury w kraju oscylowały od minus kilkunastu do nawet -30 stopni Celsjusza. Potężny mróz unieruchomił autobusy i pociągi - pękały szyny, zamarzały zwrotnice. W niektórych regionach kraju wprowadzono stan klęski żywiołowej. Polacy jeszcze długo walczyli potem ze skutkami tej wyjątkowej zimy, nazwanej Zimą Stulecia.
Zobaczcie ZDJĘCIA. Tak wtedy wyglądało. Pochodzą ze zbiorów Narodowego Archiwum Cyfrowego.