Spacerowicz zadzwonił na policję, która po przyjeździe na miejsce potwierdziła zgłoszenie i rozpoczęła czynności śledcze. Wezwano prokuraturę, straż pożarną i Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska w Katowicach.
Inspektorzy udali się na miejsce zdarzenia, gdzie stwierdzili, że zanieczyszczenie Bytomki, a w konsekwencji także Kłodnicy spowodowane zostało przedostaniem się do studzienki kanalizacyjnej odpadów o mlecznej barwie i silnie chemicznym zapachu. Jak wynika z rozpoznania przeprowadzonego wczoraj przez inspektorów odpady, które dostały się do wody, zostały nielegalnie złożone na ogrodzonym terenie, o utwardzonym podłożu (w postaci płyt betonowych), na którym znajduje się magazyn, w którym stwierdzili około 30 szt. mauzerów z zerwanymi lub spalonymi etykietami. W budynku tym Inspektorzy zaobserwowali wyciek z jednego z pojemników - wyjaśnia Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska w Katowicach.
W wyniku policyjnych działań zatrzymano 57-letniego mężczyznę. Śledztwo nadzoruje gliwicka prokuratura. Miejsce prawdopodobnego źródła zanieczyszczenia zostało zabezpieczone i jest pilnowane przez policję.
Jeszcze tego samego dnia inspektorzy WIOŚ pobrali do badań próbki wody z Bytomki oraz w czterech punktach z rzeki Kłodnicy. Ich analizą zajmuje się Centralne Laboratorium Badawcze GIOŚ. Wyniki nie są jeszcze znane.
Na dzień dzisiejszy (13.09) zaplanowano kolejne oględziny miejsca magazynowania odpadów. Pobrane zostaną także próbki substancji znajdujących się w mauzerach, a także próbki wody z ośmiu punktów (m.in. Bytomki, Kłodnicy, zbiornika Dzierżno Duże i Kanału Gliwickiego).