Minął prawie rok od tragicznego pożaru w bloku na osiedlu K w Tychach. Lokatorka jednego z mieszkań odpalała piecyk, gdy doszło do nieszczęścia. Przypuszczalnie biopaliwo wylało się na panele, a te zajęły się ogniem. Kobieta i jej trzyletnia córeczka z poparzeniami ciała trafiły do szpitala. Mąż kobiety w tym czasie był w pracy.
Wystarczyło zaledwie kilka minut, by zniszczeniu uległo praktycznie wszystko. Doszczętnie spalone zostały meble, pamiątki rodzinne, dokumenty. Instalacja wodna, gazowa i elektryczna zostały odcięte. Ogień uszkodził też częściowo cztery inne mieszkania w bloku. Wymienione musiały zostać okna na wyższych piętrach budynku, ponieważ stopiły się od wysokiej temperatury.
Mieszkanie nie nadawało się do życia, więc pogorzelcy na jakiś czas wyprowadzili się do dziadków. W międzyczasie tyscy radni zorganizowali zbiórkę na remont mieszkania przy ul. Kubicy. W ciągu kilku miesięcy udało się uzbierać ponad 56 tys. zł. Pieniądze wykorzystano na remont zniszczonych od pożaru mieszkań.
Utrata dachu nad głową jest wielkim dramatem dla każdego, kto tego doświadczył. Nasza tyska społeczność kolejny raz pokazała, że w jedności siła i wsparła poszkodowane rodziny rzeczowo oraz finansowo (...) W imieniu osób poszkodowanych w pożarze pragniemy przekazać serdeczne podziękowania za okazane wsparcie, bezinteresowną pomoc, ofiarność i hojność. Jesteśmy wdzięczni za otwarte serce i życzliwość, którą Nas Państwo obdarzyli - napisała radna Aleksandra Pabian, jedna z inicjatorek zbiórki.