28 stycznia 2006 roku zapisał się czarną we współczesnej historii Polski. Tego dnia podczas ogólnopolskiej wystawy gołębi pocztowych w hali Międzynarodowych Targów Katowickich zawalił się dach. W katastrofie budowalnej zginęło 65 osób, a ponad 170 zostało rannych.
Ówczesny prezydent Lech Kaczyński ogłosił żałobę narodową, a dla uczczenia pamięci ofiar w pobliżu miejsca tragedii ustawiono pomnik, na którym wyryto nazwiska zmarłych. Jeszcze przez kilka lat działały tam targi, a pojedyncze firmy miały na terenie kompleksu swoje siedziby. Potem wszystko jakby zamarło - do czasu, gdy na horyzoncie pojawił się Atal.
Osiedle mieszkaniowe przy Parku Śląskim. Mieszkańcy oburzeni
Atal to jeden z największych deweloperów w Polsce, znany m.in. z budowy kompleksu Francuska Park i Sokolska 30 Towers w Katowicach. W 2018 roku firma kupiła grunty w miejskich przetargach. Jak podaje "Gazeta Wyborcza", zapłaciła za wszystko ok. 18 mln zł. Następnie rozebrała pozostałości hali (czego przez ponad dekadę nie potrafiło zrobić ani miasto, ani Skarb Państwa), po czym ogłosiła, że planuje w tym miejscu budowę osiedla mieszkaniowego.
Zgodnie z koncepcją, na terenie po MTK tuż obok Parku Śląskiego ma powstać "zielone osiedle", złożone z trzech kaskadowych budynków mieszkalnych. Pojawią się lokale usługowe, skwery, place zabaw i miejsca postojowe. Atal zapowiedział też budowę nowoczesnej szkoły na terenie osiedla, w której miejsce znajdzie ok. 200 osób.
Tutaj jednak zaczęły się schody, bowiem mieszkańcom Chorzowa i regionu nie spodobał się ten pomysł. Argumentowali, że budowa osiedla będzie się wiązać ze zniszczeniem przyrody i spadkiem jakości życia w okolicy. Podnosili też, że ruch samochodowy wygenerowany przez nowych mieszkańców obciąży nadmiernie ul. Bytkowską. Petycję w sprawie ocalenia terenów przed zabudową i przyłączenia ich do Parku Śląskiego podpisało wówczas ponad 10 tys. osób.
"Nie zgadzam się na budowę pilotażowego osiedla, w ślad którego powstaną kolejne na terenie, który powinien być zapleczem Parku oraz który absolutnie nie posiada właściwej infrastruktury, zwłaszcza dróg dojazdowych. Budowa osiedli oznacza całkowity paraliż Siemianowic a także zmianę systemu krajobrazowego tych okolic. Nie zgadzam się również na wykorzystywanie dziur w niedopracowanych ustawach przez deweloperów celem wyciągnięcia krociowych korzyści, kosztem tysięcy ludzi korzystających obecnie z parku oraz dojeżdżających na co dzień do swoich domów ulicą Bytkowską" - krytykował jeden z przeciwników inwestycji.
Rada miasta na "tak", wojewoda śląski na "nie"
Na drodze inwestora stanęła jeszcze jedna przeszkoda - miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego, który na tych działkach przewidywał usługi i handel. Dlatego Atal postanowił wykorzystać przepisy "lex deweloper". Chorzowscy radni pochylili się nad wnioskiem inwestora 9 marca podczas nadzwyczajnej sesji. Tego dnia przed urzędem zebrali się przeciwnicy inwestycji. Byli to m.in. członkowie Śląskiego Ruchu Klimatycznego, partii Razem i stowarzyszenia "Nasz Park".
Finalnie radni większością głosów poparli wniosek dewelopera. Jednak Atal nie cieszył się z wygranej długo - miesiąc później wojewoda śląski unieważnił uchwałę chorzowskiej rady miasta. Powodem był brak uzgodnienia inwestycji z Miejskim Zarządem Ulic i Mostów w Katowicach, który zarządza ul. Bytkowską.
"Uzyskanie uzgodnienia zarządcy drogi publicznej jest tym bardziej ważne, gdyż inwestycja mieszkaniowa, prócz generowania ruchu ponad 1000 samochodów, skutkować będzie również ograniczeniem w sposobie użytkowania pasa drogowego ulicy Bytkowskiej w Katowicach, spowodowanym przebudową/rozbudową skrzyżowania ulicy Bytkowskiej i Targowej oraz budową przyłączy sieci ciepłowniczej i kanalizacji telekomunikacyjnej, znajdujących się w pasie drogowym ul. Bytkowskiej" - przeczytamy w rozstrzygnięciu nadzorczym wojewody śląskiego.
Rada Miasta Chorzów przekazała sprawę do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego. Już wkrótce czeka nas finał - termin rozprawy wyznaczono na 23 listopada.