We wtorek 26 listopada w Naczelnym Sądzie Administracyjnym w Warszawie zapadł wyrok w sprawie kontrowersyjnego osiedla "lex deweloper" w katowickiej dzielnicy Burowiec. Sąd w całości przychylił się do argumentacji Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Gliwicach i oddalił skargę kasacyjną inwestora.
Co w skrócie oznacza, że uchwała katowickich radnych zezwalająca na budowę osiedla w trybie "lex deweloper" straciła moc prawną. Wyrok jest prawomocny.
Czekaliśmy na to wiele miesięcy. To rozstrzygnięcie w tej sprawie nas satysfakcjonuje. To jest bardzo istotne nie tylko dla nas, ale dla wielu lokalnych społeczności. Ustawa "lex deweloper" oprócz pozytywów bywa też traktowana instrumentalnie i wtedy, kiedy władze gmin współdziałają z inwestorem i ignorują głos społeczny, to bardzo łatwo o wynaturzenia. Naszym zdaniem do tego właśnie doszło w Katowicach. Myśmy ciężką pracą wybrnęli z tego problemu, ale jest bardzo dużo społeczności, które nie wiedzą, jak z tego wybrnąć. Dlatego ten wyrok powinien im zarówno dodać otuchy, jak i uzasadnienie powinno dać wiele wskazówek, czy warto i jak warto walczyć z uchwałami "lex deweloper" - mówi Adrian Sklorz, prezes stowarzyszenia Prawo-Ekologia-Zdrowie.
Osiedle "lex deweloper" w Burowcu. Wojewoda przegrał w sądzie
Na początku 2023 roku firma Pietrzak B. B. złożyła do urzędu miasta w Katowicach wniosek o ustalenie lokalizacji inwestycji mieszkaniowej w rejonie ul. Mroźnej. Inwestor planował wybudować osiedle domów jednorodzinnych na terenie po dawnej linii kolejowej. Taka zabudowa jest niezgodna z zapisami miejscowego planu zagospodarowania, dlatego wniosek złożono w trybie "lex deweloper".
Przeciwko inwestycji zaprotestowali okoliczni mieszkańcy. Argumentowali, że były wąwóz kolejowy to "ostatni bastion zieleni" w okolicy i to właśnie tamtędy ma biec velostrada Katowice-Sosnowiec. W przypadku inwestycji "lex deweloper" zgodę musi wydać rada miasta, a ta była wyjątkowo przychylna. Choć za pierwszym razem wniosek nie uzyskał on wymaganej większości, podczas kolejnej sesji nie udało się uchwalić odmowy dla inwestora i konieczna była trzecia, tym razem nadzwyczajna sesja, którą zwołano pod nieobecność dwóch radnych opozycyjnych. Tym razem wniosek uzyskał wymaganą większość i osiedle dostało "zielone światło".
Miesiąc później wojewoda śląski unieważnił uchwałę katowickiej rady miasta podnosząc, że została podjęta z istotnym naruszeniem przepisów prawa. Katowice odpowiedziały na te zarzuty, składając skargę na rozstrzygnięcie wojewody do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Gliwicach. We wrześniu 2023 roku sąd orzekł na korzyść miasta, a wojewoda nie wniósł skargi kasacyjnej od wyroku.
Mieszkańcy poszli do sądu z własną skargą
W międzyczasie mieszkańcy Burowca złożyli własną skargę na uchwałę katowickiej rady. Ich główny zarzut dotyczył dwumetrowego, betonowego ogrodzenia na drodze do szkoły, którą wyznaczył projektant. W maju 2024 roku Wojewódzki Sąd Administracyjny w Gliwicach orzekł na ich korzyść i stwierdził niezgodność zaskarżonej uchwały z prawem.
Trzeba przyznać, że rzadko zdarza się, by w tego typu sprawach materiał był tak bogaty. Chodzi tutaj głównie o wystąpienia mieszkańców z ich uwagami do projektu uchwały - stwierdził wówczas sędzia Krzysztof Nowak.
Sąd stwierdził, że po stronie katowickiego urzędu zabrakło rzetelnego uzasadnienia uchwały, szczególnie biorąc pod uwagę duży opór społeczny. Uwzględniony został również zarzut dotyczący naruszenia lokalnych standardów urbanistycznych w kwestii odległości inwestycji od szkoły.
Strona skarżąca wykazała, że droga dzieci do szkoły wiedzie przez tereny prywatne, przemysłowe, często zarośnięte roślinnością czy też wręcz przegrodzone płotem dwumetrowym. A przecież zgodnie z przepisami te dzieci powinny się poruszać ciągiem pieszych albo w ramach tak zwanego ciągu pieszo-jezdnego. Nie da się ukryć, że ten argument był zasadniczym do uznania, że w ramach procedury podjęcia tej uchwały nie zweryfikowano tej jednej z podstawowych kwestii - mówił sędzia Nowak.
Wyrok nie był nieprawomocny. Katowice zrezygnowały z odwołania się do wyższej instancji. Co innego Firma Pietrzak B. B., która skorzystała z przysługującego jej prawa i złożyła skargę kasacyjną do Naczelnego Sądu Administracyjnego w Warszawie.