Weszła w życie tzw. "ustawa Kamilka"
15 lutego weszła w życie nowelizacja Kodeksu rodzinnego i opiekuńczego, tzw. "ustawa Kamilka". Swoją potoczną nazwę wzięła od 8-letniego Kamilka z Częstochowy, który został zakatowany przez swojego ojczyma w 2023 roku. Część przepisów ustawy obowiązuje już od 29 sierpnia ubiegłego roku. Nowe przepisy mają za zadanie zapewnić ochronę małoletnim, którzy stali się ofiarami przemocy.
Co zakłada nowelizacja Kodeksu rodzinnego i opiekuńczego? Zmieniły się m.in. przepisy dotyczące wysłuchania dziecka. Będzie ono mogło nastąpić raz w toku postępowania, chyba że dobro dziecka wymaga ponownego przeprowadzenia tej czynności lub taką potrzebę zgłasza samo dziecko. Ponowne wysłuchanie przeprowadzać będzie ten sam sąd (w przypadku, jeśli nie jest to niemożliwe lub nie stoi temu na przeszkodzie dobro małoletniego).
Zmieniły się także niektóre przepisy m.in. Kodeksu postępowania karnego. Jeżeli dziecko zostało ofiarą przestępstwa i żaden z rodziców nie może występować w jego imieniu, sąd lub prokurator będą wnioskować do sądu opiekuńczego o wyznaczenie reprezentanta (dotychczas kuratora). Te osoby są zobowiązane, przez sąd rodzinny, do składania sprawozdań na temat tego, jak wykonują swoją pracę co najmniej raz na cztery miesiące.
Ustawa nałożyła także m.in. na szkoły i przedszkola obowiązek wprowadzenia jednolitych standardów ochrony małoletnich. Placówki mają na to sześć miesięcy czasu, czyli do 15 sierpnia tego roku. Chodzi o przeciwdziałaniu zagrożeniom przestępczością na tle seksualnym. Ustawa rozszerza ponadto katalog podmiotów, które będą podlegały weryfikacji przy użyciu rejestru przestępców seksualnych.
Zmiany zakładają także wdrożenie procedury tzw. Serious Case Review, czyli obowiązek analiz najpoważniejszych przypadków przemocy wobec dzieci. Ustawa daje również podstawę do powołania przez ministra sprawiedliwości Zespołu do Spraw Ochrony Małoletnich.
O życie Kamilka lekarze walczyli przez ponad miesiąc
Przypomnijmy, że projekt ustawy został złożony w Sejmie w maju 2023 roku po tragicznej śmierci Kamilka z Częstochowy, który zmarł w katowickim szpitalu. Przez ponad miesiąc lekarze walczyli o jego życie.
27-letni Dawid B. sadzał chłopca na rozgrzanym piecu, przypalał papierosami i polewał wrzątkiem. Matka Kamila, 35-letnia Magdalena B., o wszystkim wiedziała, ale nie reagowała. Chłopiec był zaniedbany i niedożywiony, wielokrotnie uciekał także z domu. Mężczyźnie oraz matce zmarłego dziecka grozi kara dożywotniego więzienia.