Rybnik: pracownicy anonimowo skarżyli się na szefów. Musieli wypełnić ankiety imienne
Na fali ostatnich kontrowersji związanych z mobbingiem rybnickim magistracie radna Joanna Brzózka (PiS) wystosowała do prezydenta interpelację.
Radna zapytała czy urzędzie miasta zostały wdrożone i funkcjonują procedury antymobbingowe, czy w ostatnich 5 lat były przypadki uruchomienia tej procedury, czy do prezydenta dotarły informacje lun skargi dotyczące mobbingu w magistracie lub jednostkach podległych i jeśli tak, to jakie działania zostały podjęte.
I to właśnie odpowiedź na ostatnie z pytań może budzić spore zaskoczenie. Prezydent Rybnik Piotr Kuczera poinformował, że w marcu 2023 roku do urzędu miasta wpłynęło anonimowe zgłoszenie z zastrzeżeniami wobec działań ówczesnego dyrektora Zespołu Żłobków Miejskich. Żeby wyjaśnić sprawę, w placówce przeprowadzono imienne ankiety.
W celu wyjaśnienia sprawy pracownicy Centrum Edukacji i Kultury przeprowadzili w placówce dobrowolne, imienne ankiety, których wyniki zostały zaprezentowane dyrektorowi jednostki wraz z poleceniem niezwłocznego wprowadzenia zmian dotyczących organizacji pracy. Dyrektor Zespoły Żłobków Miejskich złożyła jednak wypowiedzenie, co uniemożliwiło podjęcie dalszych działań - napisał prezydent Kuczera.
Imienne ankiety zostały również zastosowane, gdy do urzędu wpłynął anonim dotyczący nieprawidłowości w zarządzaniu Strażą Miejską w Rybniku. Wtedy jednak postępowanie wyjaśniające "nie potwierdziło podniesionych w piśmie zarzutów".
Rzecznik UM Rybnik: ankiety były dobrowolne i zostały zastosowane za zgodą pracowników
Zapytaliśmy urząd miasta Rybnika o sensowność ankiet imiennych. Agnieszka Skupień, rzecznik prasowa magistratu na wstępie zaznacza, że ankiety imienne nie są standardowym postępowaniem w miejskich jednostkach.
Zostały (ankiety - przyp. red.) zastosowane za zgodą i poparciem pracowników. Były dobrowolne. Brak udziału w ankiecie nie niósł ze sobą żadnych skutków dla pracowników. Informacja o mobbingu zaczęła się od anonimowego maila, jesteśmy administracją publiczną, podlegającym przepisom prawa, które mówią, że na anonimy nie odpowiadamy. Mimo wszystko po anonimie zareagowaliśmy, zaczęliśmy sprawdzać co dzieje się w jednostce, zaczęło się od rozmów z pracownikami bez ankiet. Ankiety były kolejny etapem - tłumaczy Agnieszka Skupień.
Zapytana o to, czy urząd miasta planuje korzystać z ankiet imiennych w przyszłości, rzeczniczka stwierdziła, że "być może, jeżeli zajdzie taka konieczność będziemy je stosowali".
Ankiety imienne wynikały z tej konkretnej sytuacji i były na końcu tego łańcucha, kiedy to pracownicy mieli już komfort i poczucie bezpieczeństwa, że urząd miasta, jako nadzorujący tę jednostkę zajmie się tą sprawą i stoi po stronie pracowników - dodaje Skupień.
Ekspertka: ankiety powinny być zawsze anonimowe
Anna Makowska, prezes Krajowego Stowarzyszenia Antymobbingowego w rozmowie z "Eską" stanowczo ocenia, że ankiety imienne w żadnym wypadku nie powinny być stosowane podczas diagnozowania atmosfery w pracy.
Urząd nie sprecyzował, jaki był cel tych ankiet. Czy celem była faktyczna diagnoza atmosfery w pracy i ewentualnych patologicznych zachowań, czy też chodziło o ustalenie, kim jest anonimowa osoba składająca skargę? Tutaj nie ma żadnych wątpliwości - ankiety powinny być zawsze anonimowe. Ważne jest też to, czy ankieta miała zamknięte czy otwarte pytania. Wewnętrznie nie powinno się prowadzić ankiet otwartych, ponieważ w ten sposób można z łatwością ustalić tożsamość anonimowego skarżącego - mówi ekspertka.
Z jej doświadczenia wynika, że przypadki nieprawidłowości w miejscu pracy - szczególnie w jednostkach budżetowych - często są zgłaszane w formie anonimowej. A to dlatego, że pracownicy obawiają się utraty pracy ewentualnie zemsty osoby oskarżonej o stosowanie mobbingu.
Niezależnie od tego, czy urząd jest prawnie zobligowany do reakcji czy nie, powinno mu zależeć na wyjaśnieniu sytuacji. Pracodawca powinien wiedzieć, co się dzieje w miejscu pracy i dążyć do tego, by atmosfera była odpowiednia - dodaje Makowska.
O co chodzi z aferą mobbingową w urzędzie miasta Rybnika?
W urzędzie miasta w Rybniku od 2012 roku obowiązuje polityka antymobbingowa, która w jasny sposób określa, co należy zrobić w sytuacji podejrzenia mobbingu. Jeśli do prezydenta miasta dotrze zgłoszenie dotyczące mobbingu (musi być podpisane imieniem i nazwiskiem), w ciągu 7 dni roboczych prezydent powołuje komisję antymobbingową. Dalej komisja musi wysłuchać wyjaśnień pracownika składającego zgłoszenie, domniemanego sprawcy i rozstrzygnąć, czy faktycznie doszło do mobbingu.
Jak podkreśla Agnieszka Skupień, urząd miasta nigdy nie przegrał sprawy o mobbing ani nie był stroną postępowania sądowego w sprawie o mobbing. Opisana wyżej procedura została po raz pierwszy wdrożona 27 lutego tego roku - dzień po tym, jak do prezydenta miasta dotarło zgłoszenie o podejrzeniu stosowania mobbingu.
Ale sprawa de facto zaczęła się 21 lutego, gdy sekretarz miasta Robert Cebula otrzymał sygnał od osoby spoza grona pracowników urzędu o podejrzeniu mobbingu.
22 lutego sekretarz miasta zaprosił na spotkanie i wysłuchał osobę wobec, której prawdopodobnie przełożony zastosował mobbing. Po rozmowie pracownik nie chciał zgłosić sprawy i wszczynać procedury. Mając na względzie delikatność i trudność tej sprawy w jej imieniu zrobiła to Angelika Naczyńska - Lyp Dyrektor Centrum Organizacji Urzędu, bezpośrednia przełożona osoby wobec, której najprawdopodobniej zastosowano mobbing. Po zgłoszeniu osoba najprawdopodobniej pokrzywdzona chciała nadal pracować z osobą, która najprawdopodobniej ją mobbinguje. W trosce o jej dobro Dyrektor Centrum Organizacji Urzędu przekonała ją do zmiany miejsca pracy do czasu wyjaśnienia sprawy - tłumaczy Agnieszka Skupień, rzeczniczka prasowa UM Rybnik.
I dodaje, że na tamtym etapie nie można było od razu stwierdzać o definitywnej winie tej czy innej osoby. Prezydent powołał komisję antymobbingową, która miała zająć się wyjaśnieniem sprawy. Jednak jej prace zostały zawieszone, ponieważ osoba, wobec której prawdopodobnie był stosowany mobbing, jest nieobecna w pracy.
Wtedy - nie czekając na wyniki prac komisji - prezydent Piotr Kuczera zdecydował się dyscyplinarnie zwolnić swojego współpracownika. Jak wyjaśnił, wpływ na sytuację miały "dodatkowe informacje od pracowników". Od 6 marca mężczyzna nie pracuje w urzędzie.
Chciałbym też wyjaśnić, że sytuacja, która miała miejsce kilka lat temu, kiedy to, ta sama pracownica urzędu zgłosiła się do mnie z problemem dotyczącym swojego przełożonego, miała zupełnie inny charakter. Nie była mobbingiem. W tamtym czasie temat został wyjaśniony pomiędzy pracownikami. Potwierdziła to również osoba, która zgłosiła się do mnie z tym problemem. Chciałbym zapewnić, że pracownica, wobec której najprawdopodobniej był stosowany mobbing, ma moje wsparcie. Co więcej, każdy z moich pracowników, jeżeli znajdzie się w podobnej sytuacji otrzyma potrzebną pomoc - napisał prezydent Piotr Kuczera w oświadczeniu.
Aktualnie w urzędzie miasta Rybnika trwają szkolenia z mobbingu. Ze względu na ilość pracowników są prowadzone etapami. Przeszkoleni zostaną wszyscy pracownicy magistratu.