O krok od tragedii w Koziegłowach. Policyjny patrol zauważył małego chłopca, który spacerował chodnikiem przy ulicy Warszawskiej. Zaniepokojeni tym widokiem mundurowi od razu zadziałali. Najpierw próbowali nawiązać z nim kontakt, jednak dziecko nie potrafiło powiedzieć im ani słowa. Sytuacja była bardzo poważna, bo nie wiadomo było jak się nazywa i gdzie mieszka. Był zupełnie sam i zmierzał w kierunku ruchliwej drogi krajowej numer 91. W rączce trzymał jedynie pluszaka.
- Policjanci z patrolu zaopiekowali się dzieckiem. W międzyczasie próbowali dowiedzieć się od mieszkańców czy znają chłopca. Na szczęście zjawił się tata dziecka. Jak się okazało, 5-latek wyszedł z niezamkniętej posesji, znajdującej się około 500 metrów od miejsca interwencji. Rodzice nie zorientowali się, że dziecko wyszło z podwórka. Policjanci przekazali dziecko pod opiekę rodziców - informują policjanci z Koziegłów.