Tarnowskie Góry: 78-letni pan Ernest wraz z psem musiał przez kilka tygodni spać w małym samochodzie, bo spółdzielnia zostawiła go na lodzie
To historia ludzkiego dramatu, która poruszyła serca i ostatecznie skończyła się happy endem. Ale wcale nie musiało tak być. Po kolei:
Pan Ernest to 78-letni mieszkaniec Tarnowskich Gór, który niespodziewanie został skazany na... bezdomność. Mężczyzna w pierwszym tygodniu stycznia zgłosił się do komendy policji i zgłosił, że jedna ze spółdzielni mieszkaniowych nie chce mu oddać ponad 10 tysięcy złotych. Pokazał policjantowi stosowne dokumenty i opowiedział funkcjonariuszowi - sierżantowi sztabowemu Robertowi Judzie - swoją historię.
ZOBACZ TAKŻE: Skandal pod schroniskiem na Baraniej Górze. Mężczyzna w żółtej kurtce zabrał sanki jak swoje. "Wstydź się, karma wraca"
Jak ustalił policjant, w marcu tego roku, 78-latek wygrał przetarg na wynajem mieszkania w jednej z dzielnic w Tarnowskich Górach. Do spółdzielni mieszkaniowej wpłacił wadium oraz kaucję, które wynosiły kilka tysięcy złotych. Mężczyzna cieszył się nowym lokum, zrobił w nim nawet mały remont. Mieszkał w nim razem ze swoim owczarkiem niemieckim.
Po kilku miesiącach okazało się, że emerytura seniora nie wystarcza na utrzymanie mieszkania. Zaczęło brakować pieniędzy na leki i psią karmę. Mężczyzna nie chcąc popaść w długi, oddał mieszkanie spółdzielni z myślą, że znajdzie coś tańszego. 78-latek spodziewał się, że już następnego dnia zostanie zwrócona mu kaucja i wadium. Niestety tak się nie stało i pan Ernest został nieoczekiwanie skazany na bezdomność.
Senior nie doczytał w umowie warunków zwrotu wpłaconych pieniędzy. Urzędnicy ze spółdzielni mieszkaniowej nie popełnili przestępstwa i mieli czas na zwrot środków 78-latkowi, który tak bardzo ich potrzebował - informują policjanci z Tarnowskich Gór.
Pan Ernest z dnia na dzień stał się bezdomny, ale policjant pomógł mu odzyskać pieniądze
Starszy mężczyzna w zasadzie z dnia na dzień musiał wraz ze swoim psem wyprowadzić się z mieszkania i został bez pieniędzy. Dopóki w baku było paliwo i auto było sprawne, senior mieszkał w samochodzie. Kiedy jednak samochód się zepsuł, kilka dni spędził na ulicy, nikogo nie prosząc o pomoc. Jak stwierdził sam mężczyzna, najgorsze były chwile, kiedy brakowało pieniędzy na psią karmę.
Sierżant sztabowy Robert Juda z Tarnowskich Gór postanowił pomóc seniorowi. Policjant zadzwonił do spółdzielni i przedstawił urzędnikom bardzo trudną sytuację starszego mężczyzny. W rozmowie poprosił ich o szybszą weryfikację sprawy starszego mężczyzny. Dzięki temu 78-latek już następnego dnia miał pieniądze na koncie.
ZOBACZ TAKŻE: Rondo Praw Kobiet w Sosnowcu? Chce tego grupa mieszkańców
Historia pana Ernesta wzruszyła lokalną społeczność. Ruszyła wielka akcja pomocowa
Kiedy historia 78-latka z Tarnowskich Gór ujrzała światło dzienne, nie było dnia, żeby do tarnogórskiej komendy nie dzwonili oraz nie pisali ludzie spoza Policji, ale i policjanci z całej Polski. Wszyscy chcieli pomóc seniorowi oraz jego czworonożnej podopiecznej Emmie.
W zaledwie kilka dni znalazło się sporo osób, które zupełnie odmieniły dotychczasowe życie seniora. Jedną z nich jest mechanik samochodowy, który za darmo naprawił samochód Pana Ernesta.
- Znaleźli się także ludzie, którzy zorganizowali dla niego zbiórkę pieniędzy i wczoraj ich przedstawicielka przekazała mu 7 tysięcy złotych. Co więcej, jedna z osób zaproponowała mężczyźnie mieszkanie. Dzięki temu Pan Ernest oraz jego pies Emma nie muszą już spać w małym smarcie... - informują policjanci z Tarnowskich Gór.
Niezwykła historia, która pokazuje, że Polacy potrafią pomagać innym całkiem bezinteresownie, nawet w trudnych czasach.