Ania pomogła rybnickiej fundacji. "Wielu dorosłych mogłoby się od niej uczyć"
Siedmioletnia Ania bardzo kocha zwierzęta i chce im pomagać z całego serca. Kiedy usłyszała o kłopotach finansowych Pet Patrolu z Rybnika, zamieniła słowa w czyny.
Dziewczynka posiada zdolności manualne, dlatego też postanowiła sprzedawać własnoręcznie robione breloki.
- Breloki to trochę przypadek. Ania kupiła pierwszy zestaw do tworzenia zawieszek z folii za własne kieszonkowe. Początkowo robiła dla siebie i koleżanek, którym dawała w prezencie
- wyjaśnia pani Beata, mama Ani.
- Ania jest bardzo empatycznym dzieckiem, sama ma w domu zwierzaki, które ktoś porzucił, więc temat jest jej szczególnie bliski. Nagle pojawił się post Pet Patrolu, że sytuacja fundacji jest bardzo ciężka i grozi im zamknięcie działalności, a to jedna z nielicznych organizacji w regionie pomagająca zwierzętom porzuconym, odebranym z interwencji itd. - dodaje pani Beata.
Wówczas Ania postanowiła pomóc rybnickiej fundacji. Zamówień miała sporo - pomogła najbliższa rodzina oraz znajomi. Wieści rozeszły się szybko. Każdy chciał wesprzeć tę szlachetną inicjatywę.
A jak wyglądał proce stworzenia breloków? - Ania rysowała sama, często odrysowywała z szablonów, które jej drukowałam, bo część zamówień miała bardzo spersonalizowanych. Kolorowała, wycinała i razem wypiekałyśmy breloki w piekarniku - opowiada pani Ania.
Łącznie udało się jej zebrać 900 zł oraz cztery worki karmy.
- Jesteśmy niesamowicie wdzięczni i bardzo wzruszeni tym gestem. Tak młoda osoba wykazała się olbrzymią empatią. Wielu dorosłych mogłoby się od niej uczyć. Mocno jej kibicujemy i mamy nadzieję, że będzie w tym kierunku dalej się rozwijać, gdyż widać, że robienie breloków sprawia jej dużo satysfakcji. A być może w przyszłości wstąpi w nasze szeregi, żeby pomagać zwierzętom, kto wie? - dodaje Izabela Kozioł z Pet Patrolu.
Czy akcja siedmioletniej Ani będzie kontynuowana? - Jest wiele osób, które nadal chcą zamawiać breloczki, ale Ani należy się urlop. Zrobiła kawał dobrej roboty. Jak tylko będzie miała ochotę zrobić kolejne breloki, tym razem chętnie oddamy je na sprzedaż jako fanty na bazarek Pet Patrolu - zapowiada jej mama.
Sytuacja Pet Patrolu jest trudna, ale... "widmo likwidacji oddala się"
Informowaliśmy na naszych łamach, że od początku stycznia Pet Patrol wstrzymał przyjęcia nowych zwierzaków w związku z finansami.
- Kochani, tracimy płynność finansową. W najbliższych miesiącach zapadnie decyzja co dalej. W tej chwili nie przyjmujemy nowych zwierząt, bo nosimy się z zamiarem zamknięcia fundacji na początku marca - przekazali, w mediach społecznościowych, wolontariusze.
A jak to wszystko wygląda obecnie?
- Nasza sytuacja finansowa wciąż jest trudna. Ale ona wygląda podobnie w przypadku większości fundacji - sytuacja w kraju jest taka, a nie inna. Otrzymaliśmy jednak pomoc, więc widmo likwidacji oddala się
- przyznaje Izabela Kozioł.
Wciąż jednak Pet Patrol nie jest w stanie przyjmować zwierząt.
- Walczymy o to, żeby to wszystko się unormowało. Zwłaszcza, że nadchodzi trudny okres. Wiosną jest najwięcej zwierząt potrzebujących. Nie wyobrażamy sobie sytuacji, że będziemy musieli odmawiać pomocy. Liczymy jednak, że sytuacja się odwróci i będzie ona zmierzała w dobrym kierunku. Nasza sytuacja została nagłośniona w mediach i - po raz kolejny - mieszkańcy Rybnika, ale nie tylko, udowodnili, że można na nich zawsze liczyć. Staramy się więc myśleć optymistycznie. Widzimy bowiem osoby, takie jak Ania, które są zaangażowane i którym bardzo zależy. Nie chcielibyśmy tych osób zawieść - dodaje Kozioł.