Aktualizacja:
Górnik uratowany z kopalni Bielszowice nie doznał poważniejszych obrażeń. Mężczyzna trafił w nocy do szpitala świętej Barbary w Sosnowcu. Ma złamanie w obrębie twarzoczaszki i ranę nogi.
- Na ten moment przebywa on na oddziale ortopedii, gdzie po zaopatrzeniu chirurgicznym rany szarpanej, której doznał w wyniku wypadku w okolicy nogi zostaje hospitalizowany. W tym momencie jest w stanie dobrym. Jego życiu nie zagraża niebezpieczeństwo - mówi nam rzecznik placówki Tomasz Świerkot.
Wcześniej pisaliśmy:
W tym rejonie pracowało trzech górników, którzy zajmowali się remontem rurociągu. Jeden z nich, sztygar bez obrażeń wydostał się na powierzchnię, z dwoma ślusarzami w wieku 31 i 41 lat nie było kontaktu.
Pierwszy górnik jest już na powierzchni.
Do pierwszego z poszukiwanych górników ratownicy dotarli w nocy. Mężczyzna został przetransportowany do szpitala św. Barbary w Sosnowcu. Podczas transportu był przytomny i rozmawiał z ratownikami. Skarżył się na ból nogi i pleców.
Akcja cały czas trwa.
Drugi górnik prawdopodobnie jest uwięziony 10 metrów dalej niż pierwszy. Wskazuje na to lokalizator. Ratownicy na ten moment nie mają z nim kontaktu.
Akcja jest trudna. Ratownicy ręcznie przerzucają rumowisko, pił mechanicznych używają jedynie do rozcinania elementów zniszczonej przez opadające skały obudowy i przenośnika. Dlatego posuwają się zaledwie o kilkanaście centrymetrów na godzinę.