Od czasu pandemii mówi się o poważnej zmianie trendów w social mediach. Gdy 10 lat temu Instagram podbijał polski Internet, na platformie królowała pochwała konsumpcji, a najpopularniejsi twórcy starali się wykreować obraz idealnego życia. Im droższe ubrania, lepsze wakacje i smuklejsze ciało, tym więcej obserwujących można było zdobyć.
Ale oglądanie wymuskanej perfekcji, nieosiągalnej dla zwykłego człowieka, po niemal dekadzie stało się męczące. A pandemia tylko wzmocniła tą niechęć. Gdy restrykcje pozamykały nas w domach, nie było możliwości, by wystroić się i pojechać w fajne miejsce. Zaczęliśmy spędzać czas w dresach i bez makijażu, ucząc się nowych rzeczy, na które nigdy wcześniej nie było czasu. I to właśnie zaczęliśmy wrzucać do Internetu.
Autentyczność, bo o niej mowa, od trzech lat podbija social media. Coraz więcej jest twórców, którzy opowiadają swoje historie "z biegu," nie przygotowując wcześniej żadnego scenariusza. Generacja Z, która dziś przeważa na Instagramie i TikToku, nie ma problemu, by pokazać się w piżamie, z podkrążonymi oczami, a nawet łzami na policzkach. Użytkownicy social mediów tęsknią za naturalnością i naturalność cenią, czego najlepszym dowodem jest popularność Tomka z Rybnika.
Tomek z Rybnika podbił serca internautów. Jego beztroskie dzieciństwo śledzi ponad 150 tys. osób
Na oko 10-12-letni chłopiec prezentuje na Instagramie swoje codzienne życie. Zabiera widzów na przejażdżki rowerowe z kolegami albo ćwiczy różne sztuczki na drabinkach pod blokiem. Gdy zgłodnieje, smaży na patelni kebaba albo frytki, a innym razem zajada się truskawkową galaretką. Brudne naczynia oczywiście po sobie sprząta. Chętnie bawi się ze swoją świnką morską, a jeśli jest znudzony, to siada do biurka i rysuje misia. Na wakacje jedzie z babcią na wieś, gdzie zachwyca się urokami polskiej prowincji i widokiem traktora na polu.
Bestroskie, autentyczne przygody Tomka spotkały się z ciepłym przyjęciem internautów. Jego instagramowe konto dotomik_insta obserwuje ponad 152 tys. osób - więcej niż profil Olgi Tokarczuk i tylko o 20 tys. mniej, niż konto Roberta Burneiki. To ogromny sukces, biorąc pod uwagę fakt, że chłopiec rozpoczął internetową działalność w maju tego roku. Od czerwca Tomek publikuje również filmy na YouTube, gdzie ma 12,5 tys. subskrybentów. Jego poczynania udostępnił na swoim Instagramie Michał Marszał, legendarny admin Tygodnika NIE.
Jego nagrania są niczym wehikuł czasu, który zabiera widzów do wspomnień z własnego dzieciństwa, przeżywanego 20, 30 lat temu. Filmy uderzają w naszą nostalgię wobec czasów, kiedy zabawy toczyło się na dworze/polu przed blokiem, a nie przed komputerem. Ale w tej grze na sentymencie nie ma żadnej intrygi, jedynie szczera, dziecięca radość z zabawy i dzielenia się nią z innymi.