Czy Katowice utracą południowe dzielnice na rzecz Mikołowa? Taki "żart" krążył po mieście już od miesięcy. Powstał jako wyraz niezadowolenia z polityki przestrzennej Katowic wobec południowych dzielnic. Tamtejsi mieszkańcy zarzucają władzom miasta opieszałość w tworzeniu miejscowych planów, brak jakiekolwiek strategii rozwojowej (szczególnie pod kątem skomunikowania południa z resztą miasta) i zwyczajne ignorowanie lokalnych problemów, mimo wieloletnich próśb o podjęcie dialogu i działań.
Chodzi przykładowo o dzielnicę Zarzecze, gdzie inwestorzy otrzymują "wuzetki" na terenach zalewowych. Tak było m.in. w przypadku słynnego Lidla czy osiedla mieszkaniowego, mającego powstać na działce zagrożonej powodzią. Mieszkańcy od dziesięciu lat proszą władze miasta o uchwalenie miejscowego planu, a do prac przystąpiono dopiero jesienią zeszłego roku. Podobne problemy nękają mieszkańców Kostuchny, gdzie w okolicy "fińskich domków" może powstać 50-metrowy wieżowiec. Tubylcy obawiają się ogromnych korków, które już dziś są charakterystyczną cechą ul. Armii Krajowej i ul. Jankego.
Katowice stracą południowe dzielnice na rzecz Mikołowa? Inicjatorzy referendum muszą uzbierać ponad 20 tys. podpisów
Ale jak powszechnie wiadomo, żart powtarzany tysiąc razy staje się... prawdą. A przynajmniej realnym działaniem, oto bowiem w Katowicach powstał ruch na rzecz przeprowadzenia referendum ws. odłączenia południowych dzielnic miasta i przyłączenia ich do Mikołowa. Chodzi o siedem dzielnic: Ligotę, Panewniki, Piotrowice, Ochojec, Podlesie, Kostuchnę i Zarzecze.
Akcję sygnuje swoim nazwiskiem blisko 40 mieszkańców z Tymoteuszem Grajnerem na czele. Liczą za zrozumienie i wsparcie mieszkańców innych dzielnic m.in. Burowca, gdzie lokalna społeczność od roku walczy z władzami Katowic o "ostatni bastion zieleni".
Powiadomienie o zamiarze wystąpienia z inicjatywą referendum wpłynęło do katowickiego urzędu 18 maja. Inicjatorom przekazano informację o liczbie mieszkańców uprawnionych do głosowania. To 214 402 osób.
"Co ważne w terminie 60 dni od dnia powiadomienia przewodniczącego zarządu jednostki samorządu terytorialnego o zamiarze wystąpienia z inicjatywą przeprowadzenia referendum jego inicjator zbiera podpisy mieszkańców uprawnionych do wybierania organu stanowiącego danej jednostki samorządu terytorialnego, którzy chcą poprzeć inicjatywę w tej sprawie. Zgodnie z ustawą referendum przeprowadza się, z zastrzeżeniem art. 5 ust. 1, z inicjatywy organu stanowiącego danej jednostki samorządu terytorialnego lub na wniosek co najmniej 10% uprawnionych do głosowania mieszkańców gminy albo powiatu" - mówi Sandra Hajduk, rzecznik prasowa Urzędu Miasta Katowice.
To oznacza, że inicjatorzy referendum mają 60 dni na zabranie co najmniej 21 441 podpisów. Czy im się uda? Trudno przewidzieć. Wszystko zależy od tego, ile osób potraktuje poważnie inicjatywę odłączenia południowych dzielnic od Katowic na rzecz Mikołowa. A ilu zrozumie to jako żart.