Mężczyzna przyleciał do Polski po to, aby szybko udać się w dalszą podróż do swojej ziemi obiecanej, jaką były Niemcy. Na lotnisku w Pyrzowicach wylądował w niedzielę i... już tam praktycznie pozostał. Mężczyzna po tym, jak wysiadł z samolotu z greckich Aten, wpadł na kontroli granicznej. Funkcjonariuszom przedstawił dokument wskazujący na to, że jest obywatelem Bułgarii. Problem w tym, że narzeczem tego kraju nie posługiwał się wcale. No i na Bułgara też nie wyglądał, a raczej na Syryjczyka, do czego zresztą potem się przyznał.
Sam dokument był kradziony, a obywatel Syrii zapłacił za niego w Grecji 4000 dolarów.
Obcokrajowiec usłyszał zarzut przekroczenia granicy państwowej wbrew przepisom i posłużenia się dokumentem stwierdzającym tożsamość innej osoby. Przyznał się do popełnienia zarzucanego mu czynu oraz złożył wniosek o dobrowolne poddanie się karze.
Komendant Placówki Straży Granicznej w Katowicach - Pyrzowicach wszczął również w stosunku do obywatela Syrii postępowanie administracyjne dotyczące wydania decyzji zobowiązującej do powrotu.