Wojewódzki Szpital Zespolony w Kielcach jest jedną placówką w województwie świętokrzyskim, w której wykonuje się transplantacje?
Dr n. med. Jacek Bicki z Kliniki Chirurgii Ogólnej, Onkologicznej i Endokrynologicznej Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego w Kielcach: - Jeśli chodzi o przeszczepy narządowe, to jesteśmy jedyni, ale w Kielcach jest także Świętokrzyskie Centrum Onkologii, w którym wykonuje się od kilku lat z powodzeniem przeszczepy szpiku. Pierwsza transplantacja nerek w kieleckim szpitalu odbyła się 2 lipca 2020 roku. Pacjentka, 58-letnia kobieta, mieszkanka województwa świętokrzyskiego, była wcześniej przez 5 lat dializowana. Transplantacja była możliwa, dzięki przeprowadzonemu wcześniej w naszym szpitalu pobraniu narządów. Latem zeszłego roku wykonaliśmy transplantacje jeszcze u trzech pacjentów. Trójka z naszych przeszczepionych pacjentów to były osoby z autoimmunologicznymi chorobami nerek, a jedna osoba cierpiała na nefropatię spowodowaną cukrzycą.
To chyba za mało w stosunku do liczby pacjentów, którzy na takie zabiegi czekają.
- Pandemiczna jesień i wiosna wstrzymała transplantacje, dopiero teraz powoli szpitale budzą się ze snu, jeszcze nie wszędzie, zależy to także od regionu Polski. Transplantacje w czasie pandemii wymagają dodatkowych środków ostrożności. Zarówno biorca, jak i dawca musza mieć negatywne testy w kierunku koronawirusa, wykonane nie wcześniej niż 48 godzin przed zabiegiem, dodatkowo tomografię klatki piersiowej Co do konieczności wykonywania testów u biorców można byłoby się spierać, bo większość pacjentów dializowanych jest już zaszczepiona przeciwko COVID-19.
Głównym problemem było to, że całe szpitale i oddziały intensywnej terapii były dosłownie zapchane chorymi na COVID-19. Te nowoczesne, takie jak Szpital Uniwersytecki w Krakowie radziły sobie, ale nie wszystkie placówki mają możliwość wyznaczenia np. ścieżek czystych i brudnych, tak by nie narażać biorców na groźną dla ich zdrowia i życia infekcję Sars Cov-2.
Niektórzy pytają: po co przeszczepiać nerki, skoro można żyć dzięki dializom.
- Aspekty są dwa. Jeden to komfort życia, który po transplantacji jest wyższy, niż na dializach. Drugi to długość życia. Chorzy po przeszczepie mogą wrócić do swojej normalnej aktywności życiowej i zawodowej, a dodatkowo udowodniono, że długość życia po przeszczepie nerki jest znacznie dłuższa, niż na dializach. Oczywiście, należy liczyć się z wieloma efektami ubocznym wynikającymi z działania leków immunosupresyjnych, i to oprócz stałego niedoboru narządów do przeszczepienia to ta ciemniejsza strona transplantologii.
Liczba zakażeń spada, więc może teraz uda się trochę przyśpieszyć wykonywanie transplantacji, by dać szansę jak największej liczbie chorych?
- To nie jest takiej proste. Nie ma przeszczepów, jeśli nie ma dawców, a tych jest ciągle za mało. Zdarza się, że na pobranie narządów nie godzi się np. prokurator obawiając się, że to stanie na przeszkodzie w wyjaśnieniu okoliczności śmierci. Tymczasem można jednocześnie wykonać i sekcję, która pomoże ustalić przyczyny śmierci i pobrać narządy. Prowadzone są szkolenia dla prokuratorów, na których jest o tym mowa, ale jak widać nie do wszystkich udaje nam się trafić z tą informacją.
Zgodnie z polskim prawem, jeśli ktoś za życia nie wyrazi sprzeciwu co do pobrania po śmieci narządów, może być dawcą. My jednak uwzględniamy także życzenie rodziny i jeśli wyraża ona sprzeciw, nie pobieramy narządów. Takie sytuacje są niestety nadal dosyć częste. Wynika to pewno po części z natury człowieka, który chętniej bierze, niż daje, ale też nadal brakuje edukacji na ten temat.
Spotkaliśmy się też np. z sytuacją, gdy zmarły był za życia zarejestrowany jako potencjalny dawca szpiku kostnego, ale rodzina przekonywała, że na pobranie narządów w żadnym wypadku by się nie zgodził. Chciałbym przypomnieć pewne zdarzenie z 2014 roku - dramatyczne sceny sprzed Szpitala im. Marciniaka we Wrocławiu, do którego po wypadku samochodowym trafił 17-latek. Lekarze orzekli u niego śmierć mózgu, ale nie zgadzała się z tym matka chłopca, która wierzyła, że można go uratować. Pod szpitalem były protesty, brały w nim udział także młode osoby. Czasem zastanawiam się, jakie teraz, po kilku latach, protestujący mają zdanie na ten temat.
Myśli pan, że sytuacja kiedyś się poprawi?
- Jeszcze nie tak dawno Polska była na szarym końcu, jeśli chodzi o liczbę zgłoszeń do banków dawców szpiku kostnego. To się bardzo zmieniło m.in. po tym, jak zachorował Nergal i szukano dla niego dawcy szpiku. Liczba osób rejestrujących się jako dawcy gwałtownie wzrosła, zwłaszcza wśród młodych ludzi. Mam nadzieję, że taki przełom nastąpi także jeśli chodzi o dawstwo narządów.
Przypomnijmy, że już 12 czerwca w Wiśle odbędzie się osiemnasta edycja Biegu Po Nowe Życie. Więcej informacji znajdziecie >>tutaj<<.
Materiał partnerski