Nie żyje Dorota Wojtacha, właścicielka znanego lokalu gastronomicznego
W piątek, 6 października tarnogórską społeczność obiegła informacja o śmierci Doroty Wojtachy. Była ona właścicielką lokalu pn. "Stara Stajnia u Wojtachy". Tarnogórzanka zginęła w tragicznym wypadku na S8 w pobliżu Tomaszowa Mazowieckiego.
Jak przekazał nam aspirant sztabowy Grzegorz Stasiak, rzecznik prasowy tomaszowskiej komendy powiatowej policji, kobieta przeszła przez drogę prowadzącą do Piotrkowa, przeszła przez bariery energochłonne i rozpoczęła marsz w poprzek jezdni w kierunku Warszawy. Tam śmiertelnie potrącił ją autobus.
Pracownicy Starej Stajni u Wojtachy opublikowali oświadczenie
Kilkanaście godzin po tragedii w pobliżu Tomaszowa Mazowieckiego na stronie lokalu pojawiło się oświadczenie. Pracownicy Starej Stajni u Wojtachy, w której podczas święta miasta odbywały się potańcówki na stołach, potwierdzili tragiczne wieści.
Z bólem wszystkich naszych potężnie złamanych serc, potwierdzamy niestety, że informacje które do Was dziś od rana docierają są prawdą... Nasza ukochana Szefowa już z nami nie potańcuje na stołach i nie wpadnie w środku imprezy, żeby zagrać solo na trąbce... - czytamy w oświadczeniu.
6 października Stara Stajnia u Wojtachy została zamknięta, a który miał się tam odbyć został przeniesiony do pobliskiego lokalu. Ponadto, jak podkreślili pracownicy, wszystkie informacje dotyczące działalności restauracji będą publikowane na Facebook'u Starej Stajni u Wojtachy.
Tarnogórzanie ciepło o tragicznie zmarłej Dorocie Wojtasze
Po oficjalnym oświadczeniu lokalu na Facebooku lokalna społeczność zaczęła wspominać restauratorkę. Jedną z tych osób był Tomasz Głogowski.
- Dorota Wojtacha była niezmiernie fajną dziewczyną. I bardzo normalną, choć przecież miałaby niemało powodów, by czasem zadrzeć nosa. Wstrząsnęła mną wiadomość o jej śmierci - napisał poseł z Tarnowskich Gór.
Nie potrafię uwierzyć, że Cię nie ma. Już nie zawieziemy razem parówek do ochronki dla dzieci, nie będziemy palić szałwii, tańczyć na stole i opowiadać szalonych historii. Nie dociera to do mnie. Byłaś petardą o otwartym sercu. Do bólu ludzką. Sądziłam, że jeszcze wiele razy Ci o tym powiem. Mam nadzieję, że to usłyszysz tam, gdzie teraz jesteś... - napisała w poście jedna ze znajomych zmarłej kobiety.