Śmierć młodego piłkarza wstrząsnęła Polską
Miesiąc temu na naszych łamach pisaliśmy o śmierci Aleksandra Biegańskiego. Zawodnik Kotwicy Kołobrzeg i były piłkarz GKS-u Tychy zmarł 9 stycznia 2025 roku. Miał zaledwie 24 lata.
Informacja o jego śmierci poruszyła polskie środowisko piłkarskie, nie tylko na wybrzeżu, ale również na Śląsku. Młody sportowiec spędził kilka lat w barwach tyskiego klubu, gdzie występował w drużynach juniorskich, zespole rezerw, a w 2019 roku zagrał w dwóch meczach ligowych w pierwszej drużynie.
Z początku do wiadomości publicznej nie została podana przyczyna śmierci Aleksandra Biegańskiego. Dopiero teraz ujawniono okoliczności zgonu, o których opowiedzieli rodzice piłkarza w reportażu Uwagi! TVN.
Aleksander Biegański zmarł z powodu zakażenia malarią
Z badań wynika, że 24-latek zmarł w wyniku zakażenia malarią. Pod koniec grudnia młody piłkarz wrócił z wakacji na Zanzibarze, tropikalnej wyspy na Oceanie Indyjskim. 4 stycznia zadzwonił do mamy i powiedział, że coś go bierze, chyba jakieś przeziębienie. Niedługo potem pojawiła się u niego wysoka gorączka. W końcu trafił na izbę przyjęć szpitala MSWiA w Katowicach z podejrzeniem zapalenia płuc. Doszło do tego 11 dni od powrotu z Zanzibaru. Razem z Olkiem do szpitala pojechał ojciec, który rozmawiał z personelem medycznym.
Podszedł lekarz i mówię mu o Zanzibarze. Ale usłyszałem diagnozę, że jeżeli cokolwiek tam by złapał, to by to się wykluło od razu, bezpośrednio po powrocie – opowiada Dariusz Biegański, ojciec Olka w rozmowie z reporterami Uwagi! TVN.
Młody piłkarz wrócił z tropikalnego Zanzibaru
Lekarze mieli stwierdzić, że płuca 24-latka są czyste, położyć go na leżankę i podłączyć do kroplówki przeciwgorączkowej. Prof. dr hab. n. med. Anna Boroń-Kaczmarska, specjalistka chorób zakaźnych w rozmowie z reporterami Uwagi! TVN powiedziała, co powinni zrobić lekarze na izbie przyjęć, mając informację o niedawnym pobycie Olka na Zanzibarze.
Okres wylęgania malarii waha się od około 7 dni do mniej więcej 14 dni (...) Pacjent, który wraca ze strefy tropikalnej, pacjent gorączkujący z uogólnionymi objawami klinicznymi, w tym z dolegliwościami brzusznymi, powinien być diagnozowany przy podjęciu podejrzenia ewentualnie malarii. Dlaczego malarii? Należy ona do najczęstszych chorób zakaźnych świata – zaznacza prof. dr hab. n. med. Anna Boroń-Kaczmarska.
Rodzice zmarłego piłkarza podkreślają, że wielokrotnie mówili lekarzom o Zanzibarze. – Zapytałem, co z synem? Usłyszałem, żeby nie przeszkadzać, bo robią badania. Zobaczyłem otwarty pokój lekarski, siedział lekarz i przeglądał wyniki badań. Zapytałem go, czy sprawdzają go pod kątem Zanzibaru. On powiedział, że nie, że jest to niemożliwe i zostałem znowu wyproszony z pokoju lekarskiego. Napotkałem beton, nikt mnie nie chciał słuchać – mówi Dariusz Biegański.

Stan Olka gwałtownie się pogarszał
W kolejnych godzinach u 24-latka pojawiły się silne bóle brzucha. Lekarze stwierdzili zapalenie wyrostka, który został zoperowany jeszcze tego samego dnia. To jednak nie przyniosło spodziewanych efektów. Stan młodego mężczyzny wciąż się pogarszał. Rodzice cały czas przypominali lekarzom o Zanzibarze, ci jednak mieli się upierać przy innych diagnozach. Jedna z lekarek podejrzewała u piłkarza chorobę krwi, przypuszczalnie białaczkę.
– Widziałem jaki on był słaby, jaki był żółty. Był cały żółty. W głowie mówiłem: „Coś jest nie tak” – wspomina pan Dariusz przed kamerami Uwagi!
W dokumentacji medycznej Olka w epikryzie napisano: "W wywiadzie stan po pobycie na Zanzibarze". Jednak w planie leczenia zaznaczono jedynie obserwację w kierunku choroby tropikalnej, nie diagnostykę.
W trzeciej dobie pobytu w szpitalu MSWiA, po interwencji ojca, Olek został przewieziony na oddział zakaźny innego szpitala. Tam lekarze od razu wykonali szybki test, który wykazał zakażenie malarią. Niestety, było już za późno. 24-latek przestał oddychać. Dwukrotnie podejmowano próby resuscytacji - w trakcie transportu i na oddziale intensywnej terapii. Nie przyniosły skutku. Młody piłkarz zmarł.
Czym jest malaria? Jak się diagnozuje malarię?
Malaria – nazywana także zimnicą – to choroba pasożytnicza wywoływana przez pierwotniaki (zarodźce malarii). Ryzyko zakażenia występuje w tropikalnych i subtropikalnych strefach klimatycznych. Do zakażenia człowieka dochodzi przez ukąszenie komara, który jest nosicielem zarodźców malarii.
Co istotne, do diagnozowania malarii używa się szybkich testów. Ich wykonanie zajmuje kilka minut. Jeśli szpital takich testów nie posiada, może je pożyczyć z innej placówki. MSWiA tego nie zrobił.
Każdy lekarz, niezależnie od specjalizacji, najlepiej rozpoznaje te jednostki chorobowe, którymi się zajmuje. Natomiast, kiedyś zawsze mówiliśmy i uczyliśmy naszych studentów, że jeśli chory wraca z tropików, w pierwszej kolejności jeżeli mamy gorączkę, nudności, bóle brzucha, wymioty, zaburzenia świadomości, to należy wykluczyć malarię. To był obligatoryjny obowiązek każdego z nas kto wiedział, że chory wraca z tropików – mówi specjalista chorób zakaźnych dr n. med. Beata Celińska z Górnośląskiego Centrum Medycznego w Katowicach w rozmowie z reporterami Uwagi! TVN.
Stanowisko szpitala MSWiA
Co na to wszystko szpital? W rozmowie z reporterami lek. med. Janusz Milejski, zastępca dyrektora ds. lecznictwa Szpitala MSWiA podkreślił, że personel otrzymał informację o Zanzibarze dopiero w trzecim dniu pobytu Olka (czyli w dniu, gdy 24-latek został przewieziony do innej placówki na oddział zakaźny).
W oficjalnym oświadczeniu przesłanym do redakcji programu Uwaga! TVN władze szpitala MSWiA zaznaczyły, że wdrożono wszelkie procedury medyczne w oparciu o wywiad z pacjentem. Rodzice Olka zapowiadają złożenie zawiadomienia do prokuratury.
Wysłaliśmy pytania do katowickiego MSWiA. Do momentu publikacji artykułu nie otrzymaliśmy odpowiedzi. Gdy nadejdzie, niezwłocznie uzupełnimy materiał.
Zmarli w 2024 roku. Znani mieszkańcy województwa śląskiego