Gdyby się okazało, że we wszystkich są substancje niebezpieczne koszt ich utylizacji może wynieść od 200 do 500 tysięcy złotych za każdą naczepę.
Ubiegłotygodniowy pożar na składowisku odpadów niebezpiecznych w Sosnowcu spowodował, że ludzie zaczęli baczniej zwracać uwagę na to co się wokół nich dzieje. Zauważono trzy porzucone, podejrzane naczepy.
- Trzy naczepy pojawiły się w miejscach, które nie wzbudzały podejrzeń mieszkańców. To są miejsca, w których naczepy zawsze stoją. Często tam kierowcy nocują, zostawiają te naczepy, na drugi dzień po nie wracają. To bardzo utrudnia procedurę szukania właścicieli naczep, które nie wiadomo jak długo tam stoją - powiedział nam prezydent Sosnowca Arkadiusz Chęciński.
Ponieważ jedna z przyczep jest na francuskich numerach rejestracyjnych, sprawę skierowano do Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Katowicach. Ma ona ustalić, czyim obowiązkiem będzie jej usunięcie.
Utylizacją dwóch pozostałych Sosnowiec będzie mógł się zająć dopiero wtedy, gdy zostanie ustalone co jest w beczkach.
Prokuratura sprawdza też, czy jest jakiś związek pomiędzy naczepami, a pożarem na nielegalnym składowisku odpadów w Sosnowcu, do którego doszło w ubiegłym tygodniu.