Prawie sto lat temu przy ul. Astrów w Katowicach wybudowano korty tenisowe. Nazwano je imieniem Jadwigi Jędrzejowskiej, pierwszej polskiej finalistki Wimbledonu, dla której były one "drugim domem". Przez wiele lat służyły katowiczanom i Polakom jako miejsce najwyższej klasy rozgrywek. W 1928 roku odbyły się na nich Mistrzostwa Polski, a dwa lata później - pierwszy międzynarodowy turniej.
Niestety, w czasach nowej Polski miejsce zaczęło stopniowo popadać w zapomnienie. W 2013 roku korty trafiły w ręce prywatnego inwestora, który postanowił je zburzyć. Mimo protestów mieszkańców i środowisk sportowych nie udało się ich uratować. Właściciel uparł się, że w miejsce kortów postawi biurowce.
Jednak projekt spółki GC Investment nie doszedł do skutku i tak już od kilku lat działka pozostaje niezagospodarowana. Od wschodu przylega do niej stadion AWF, od zachodu - budynek Prokuratury Okręgowej, a od południa biegnie autostrada A4. Z kolei po stronie północnej stoją budynki mieszkalne oraz garaże. Głównym problemem każdego, kolejnego inwestora jest kwestia skomunikowania działki. A takowy się właśnie się pojawił na horyzoncie.
W miejscu dawnych kortów tenisowych ma powstać blok na 360 mieszkań
W połowie września Murapol Real Estate S.A. złożył do urzędu miasta w Katowicach wniosek o pozwolenie na budowę. Wynika z niego, że inwestor chce na działce po byłych kortach tenisowych postawić budynek mieszkalny, który pomieści 360 mieszkań. Od strony autostrady blok ma mieć 8 kondygnacji i stopniowo opadać w kierunku ul. Astrów. W ramach inwestycji powstanie również 270 miejsc parkingowych w podziemnym garażu.
Jak będzie wyglądał dojazd do osiedla? Murapol planuje skomunikować osiedle poprzez budowę łącznika drogowego z ul. Wita Stwosza. Problem w tym, że na planowanym przebiegu drogi stoją prywatne garaże. Inwestor przedstawił właścicielom dwie opcje: albo wykupi garaże, albo w zamian odda im miejsce postojowe w garażu podziemnym. O dalszych losach inwestycji zadecyduje więc 12 prywatnych właścicieli garaży. Bo innego, dobrego sposobu skomunikowania osiedla nie ma. Spotkanie przedstawicieli inwestora z mieszkańcami w tej sprawie ma się odbyć 3 października.
Problematyczna jest również kwestia parkingu na osiedlu. Zdaniem mieszkańców, 270 miejsc to mało, jeśli mieszkań ma być 360. Z czego inwestor zapowiedział, że planuje przeznaczyć około 40- 50 miejsc do użytku ogólnego (dla gości, służb, dowozu jedzenia itp.). Tym samym dla mieszkańców nowego osiedla pozostaje jedynie 220-230 miejsc. Co oznacza, że tylko 60 proc. mieszkańców może liczyć na miejsce postojowe.
Taka liczba miejsc parkingowych jest co prawda zgodna z literą prawa, jednak okoliczni mieszkańcy boją się, że mieszkańcy nowego osiedla z braku możliwości będą parkować wszędzie, gdzie się da; będą rozjeżdżać trawniki; blokować wjazdy. Ponadto projektowany budynek jest tak duży, że szczelnie wypełnia niemal cały teren. Nie wygląda na to, by mogły się tam pomieścić jakiekolwiek miejsca parkingowe.
Do tematu z pewnością będziemy powracać.