Areszt śledczy w Katowicach

i

Autor: PIOTR GAJEK/ SUPER EXPRESS Areszt śledczy w Katowicach

Katowice

Mobbing i szykany w Areszcie Śledczym w Katowicach? "Tam naprawdę można komuś piekło zgotować"

2025-01-15 16:58

Do prokuratury wpłynęło zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa przez Katarzynę Gorzkowską, byłą dyrektor Aresztu Śledczego w Katowicach. Za jej czasów w jednostce miało dochodzić do przypadków mobbingu, kontrolowania rozmów osadzonych z obrońcami i szykan wobec chorego więźnia.

Nieprawidłowości w Areszcie Śledczym w Katowicach

O podejrzeniach dotyczących mobbingu w areszcie śledczym w Katowicach napisała jako pierwsza "Gazeta Wyborcza". Posłowie Maciej Tomczykiewicz i Przemysław Witek złożyli zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstw przez pułkownik Katarzynę Gorzkowską, byłą dyrektor Aresztu Śledczego w Katowicach. Zawiadomienie dotyczyło znęcania się nad jednym z osadzonych, mobbingu wobec pracowników, przekroczenia uprawień i udziału w procederze kontrolowania rozmów osadzonych.

Z informacji pozyskanych przez posła Tomczykiewicza wynika, że pułkownik Gorzkowska wydała polecenie kontrolowania rozmów telefonicznych osadzonych z adwokatami. Miała też celowo polecić mężczyźnie skazanemu na wieloletni wyrok, by spotykał się z adwokatem w pionie żeńskim. O sytuacji poinformowała go mec. Monika Gorząch.

3 października zgłosiłam zastępcy Dyrektora Okręgowego Inspektoratu Służby Więziennej w Katowicach, że w Areszcie Śledczym w Katowicach dochodzi do nieprawidłowości. Chodziło między innymi o podsłuchiwanie rozmów osadzonych z obrońcami, co stanowi naruszenie tajemnicy obrończej. Takie informacje otrzymałam od funkcjonariuszy, którzy byli w stanie powtórzyć treść moich rozmów z klientem. Następnego dnia zaczęły się szykany wobec mojego klienta – wspomina mecenas Monika Gorząch w rozmowie z "ESKĄ".

Tak wygląda Areszt Śledczy w Katowicach

Śląsk Radio ESKA Google News
Autor:

Szykany wobec osadzonego

Szykany te polegały na doprowadzaniu osadzonego na spotkania z adwokatem do pawilonu żeńskiego. Żeby się tam dostać, trzeba przejść przez podwórze i pokonać schody.

Mój klient cierpi na czwarty stopień zwyrodnienia stawu biodrowego, ma pilne wskazanie do operacji. Chodzenie sprawia mu ogromny ból. Może dla zdrowej osoby pokonanie dystansu między pawilonami nie jest problemem, ale dla chorego człowieka to ogromny wysiłek. Apelowałam wielokrotnie, aby zaprzestano stosowania takich praktyk wobec mojego klienta – mówi mec. Gorząch w rozmowie z "ESKĄ".

Jak podkreśla, świadkami tej sytuacji byli inni obrońcy. - Wszyscy byli oburzeni. Oni przychodzili na spotkania z klientami do pawilonu męskiego, a mnie wysyłano do pawilonu żeńskiego. Mało tego, mój klient był przeszukiwany w pawilonie męskim i widział, że są wolne pokoje do rozmów w pawilonie męskim – dodaje.

Poseł Tomczykiewicz zaznacza, że w swojej karierze nie spotkał się jeszcze z taką sytuacją. – Gdy adwokat przychodzi na spotkanie z osadzonym i wszystkie pokoje są zajęte to musi czekać, dopóki coś się nie zwolni.

Kontrola nie potwierdziła zarzutów

11 października prawniczka złożyła oficjalną skargę. W odpowiedzi Okręgowy Inspektorat Służby Więziennej w Katowicach przeprowadził kontrolę w trybie uproszczonym, która nie potwierdziła zarzutów zawartych w skardze. Miesiąc później jej klient został wywieziony do innego zakładu karnego, choć ma zaplanowane czynności w Katowicach.

Służba Więzienna przedstawia tą sytuację tak, jakbym to ja sobie coś wymyśliła. Ale przecież byli świadkowie, wszystko widzieli inni obrońcy, funkcjonariusze. Poprosiłam o dokumentację z kontroli, ale biuro penitencjarne odpisało, że żaden przepis ich nie obliguje, żeby udostępniać takie informacje. Moim zdaniem sprawa jest zamiatana pod dywan. Czuję też, że to są próby zastraszenia mnie, żebym nigdy więcej nie zgłaszała żadnych nieprawidłowości – uważa mecenas Monika Gorząch.

Zdaniem posła pułkownik Gorzkowska miała przekroczyć uprawnienia, wpływając na czynności inspektorów, co poskutkowało wydaniem nierzetelnego protokołu pokontrolnego.

Na chwilę obecną trudno w tej kwestii mówić o szczegółach, aktualnie jestem na etapie próby pozyskania protokołów z kontroli. Natomiast wiem, że funkcjonariusze wskazywali nieprawidłowości dotyczące zachowania pani dyrektor, a mimo to wynik kontroli był pozytywny – opowiada poseł w rozmowie z "ESKĄ".

Mobbing wobec funkcjonariuszy 

W Areszcie Śledczym w Katowicach miało też dochodzić do przypadków mobbingu. Rozmawiałem łącznie z 11 funkcjonariuszami, wszyscy opisywali te problemy z pułkownik Gorzkowską. Pani dyrektor miała na nich krzyczeć, poniżać w obecności innych funkcjonariuszy i osadzonych, podważać ich kompetencje. Jednocześnie powoływała się na wpływy. Cały czas powtarzała, że nikt jej nic nie zrobi. Dlatego funkcjonariusze boją się ten problem zgłosić oficjalnymi kanałami i nie chcą, by ich nazwiska zostały ujawnione – mówi poseł i podkreśla, że starał się jak najlepiej zweryfikować wszystkie pozyskane informacje.

Prokuratura Krajowa w rozmowie z "ESKĄ" potwierdziła, że wpłynęło zawiadomienie dotyczące możliwości popełnienia przestępstwa przez pułkownik Gorzkowską. – Sprawa została przekierowana do Prokuratury Regionalnej w Katowicach – usłyszeliśmy.

Służba Więzienna: nie wpłynęły oficjalne skargi

St. sierż. Agnieszka Przyszlakowska, rzeczniczka prasowa Aresztu Śledczego w Katowicach przekazała, że w każdej jednostce funkcjonuje Komisja ds. relacji w środowisku służby i pracy, która nie odnotowała zgłoszeń dotyczących pułkownik Gorzkowskiej.

Nie toczyły się żadne postępowania związane ze zjawiskiem mobbingu lub dyskryminowaniem funkcjonariuszy, bądź pracowników przez ówczesną dyrektor jednostki, które w przypadku ich wystąpienia są ze szczególną wnikliwością badane i wyjaśniane – podkreśliła st. sierż. Przyszklakowska.

Pułkownik Katarzyna Gorzkowska nie odpowiedziała osobiście na zadane przez "ESKĘ" pytania. W jej imieniu wypowiedział się Centralny Zarząd Służby Więziennej, do którego "nie wpłynęły żadne oficjalne zgłoszenia funkcjonariuszy z Aresztu Śledczego w Katowicach".

Pułkownik Gorzkowska nie jest już dyrektorką Aresztu Śledczego w Katowicach. Jej miejsce zajął kpt. Paweł Pisula, ona zaś objęła kierownictwo nad Aresztem Śledczym w Tarnowskich Górach. Skąd taka decyzja?

Dyrektora zakładu karnego i dyrektora aresztu śledczego powołuje, spośród oficerów Służby Więziennej, i odwołuje ze stanowiska Dyrektor Generalny na wniosek właściwego dyrektora okręgowego. Decyzja zapadła na podstawie aktualnej polityki kadrowej w Okręgowym Inspektoracie Służby Więziennej w Katowicach – tłumaczy w rozmowie z "ESKĄ" biuro prasowe CZSW.

Do momentu publikacji artykułu nie otrzymaliśmy odpowiedzi z Aresztu Śledczego w Katowicach na zarzuty podniesione przez mec. Monikę Gorząch dotyczące traktowania jej klienta oraz kontrolowania rozmów osadzonych z obrońcami.

W sprawie tych doniesień wysłaliśmy również zapytania do Okręgowego Inspektoratu Służby Więziennej w Katowicach, jednak do tej pory nie otrzymaliśmy żadnej informacji zwrotnej. 

Pułkownik Gorzkowska jest nietykalna? 

Maciej Tomczykiewicz nie jest zaskoczony, że w sprawie pułkownik Gorzkowskiej nie wpłynęły żadne oficjalne skargi. 

W Areszcie Śledczym w Katowicach panuje tak wielki strach przed panią dyrektor, że nikt tych problemów nie chce oficjalnie zgłosić. A wyniki ostatniej kontroli tylko utwierdziły funkcjonariuszy w przekonaniu, że ona jest nietykalna. Proszę pamiętać, że struktura Służby Więziennej jest specyficzna, obrona interesów formacji jest bardzo wysoko ceniona, a dyrektor ma ogromną władzę nad funkcjonariuszami: może im obciąć premie, wpłynąć na przydział służbowy. Tam naprawdę można komuś piekło zgotować – mówi poseł.

Razem z posłem Przemysławem Witkiem przygotował pismo do Rzecznika Praw Obywatelskich z prośbą o podjęcie interwencji i przeprowadzenie pilnej kontroli w jednostce. – Będę też wnioskował, by sprawa została przeniesiona do prokuratury poza województwem śląskim. Jeśli pani dyrektor faktycznie ma takie wpływy, na jakie się powołuje można mieć obawy co do przebiegu śledztwa.