W 2018 r. wojewoda śląski zwrócił się do Instytut Pamięci Narodowej o opinię, czy pomnik „Bohaterom Czerwonych Sztandarów” kwalifikuje się do usunięcia w ramach realizacji zapisów ustawy o zakazie propagowania komunizmu lub innego ustroju totalitarnego przez nazwy jednostek organizacyjnych, jednostek pomocniczych gminy, budowli, obiektów i urządzeń użyteczności publicznej oraz pomniki.
Według IPN dąbrowski monument podlegał tej ustawienie i powinien zostać zburzony. Z tą argumentacją od początku nie zgadzają się władze miasta, których zdanie podziela wielu dąbrowian. Według nich, symbolika pomnika odnosi się do tradycji robotniczych, lewicowych, ale zarazem niepodległościowych. Na stałe wpisał się w pejzaż miasta i jest ważną częścią jego dziejów.
Dodatkowo pomnik ma swoją „alternatywną” historię – na początku lat 90.XX w., podczas prób zburzenia, został przemalowany i poświęcony Jimiemu Hendrixowi, a w efekcie ocalał.
Batalia o pomnik toczyła się w Wojewódzkim Sądzie Administracyjnym, który zgodził się ze stanowiskiem miasta, a ostatecznie skargę kasacyjną złożoną przez IPN rozpatrywał Naczelny Sąd Administracyjny.
– Naczelny Sąd Administracyjny podzielił nasze stanowisko w sporze z IPN. Nikt nie może kazać nam zburzyć pomnika – podsumowuje Marcin Bazylak, prezydent miasta.
Miasto m.in. powołało się na analizy mówiące, że przy ocenie pomnika należy uwzględnić wydarzenia związane z niepodległościowymi zrywami z roku 1905 oraz wydarzeniami z lat 1916 – 1918. Dąbrowa Górnicza na początku XX wieku była miejscem robotniczych wystąpień, których celem było odzyskanie państwowej suwerenności. Ich organizatorem była przede wszystkim Polska Partia Socjalistyczna, której hymnem była pieśń pt. „Czerwony Sztandar”.
Działacze związani z tym środowiskiem tworzyli m.in. Legiony Polskie, a po odzyskaniu przez Polskę niepodległości budowali w mieście podstawy lokalnej administracji.