Mężczyzna zmarł na dworcu w Katowicach

i

Autor: 112Katowice Śmierć mężczyzny. Nikt nie udzielił pomocy

Mężczyzna zmarł na dworcu w Katowicach, bo nikt nie zareagował. Ciało leżało 7 godzin

2022-11-17 13:49

Starszy mężczyzna stracił przytomność w swoim wózku inwalidzkim. Nie wiadomo, jak długo mógł tam siedzieć. Gdyby zareagowali przechodnie, mógłby żyć. Ratownikom nie udało się go uratować mimo bardzo długiej akcji reanimacyjnej. Ciało leżało tam 7 godzin.

Śmierć mężczyzny na dworcu w Katowicach

Starszy mężczyzna poruszający się na wózku inwalidzkim stracił przytomność na dworcu autobusowym w Katowicach. Nie zareagował żaden przechodzień, pasażer czy kierowca autobusu. Nie wiadomo, jak długo tam przebywał. Wreszcie około godz. 6 zauważyli go pracownicy ochrony i policjanci. Rozpoznali nagłe zatrzymanie krążenia i natychmiast przystąpili do resuscytacji krążeniowo-oddechowej. 

Wezwani na miejsce ratownicy kontynuowali reanimację. Jednak po około pół godzinie musieli się poddać. Mężczyzna zmarł na przystanku nr 3 dworca w Katowicach.

- Gdy mężczyzna osunął się na ziemię, nikt ze świadków zdarzenia nie zareagował... Przypominamy, że to właśnie rola świadka zdarzenia odgrywa kluczową rolę! W sytuacji zagrożenia zdrowia czy życia najważniejszy jest czas - szybkie rozpoznanie stanu zagrażającego życiu (w tym wypadku NZK) i udzielenie pierwszej pomocy przez świadków, włącznie z użyciem defibrylatora AED, może podnieść szansę na przeżycie aż o 50-70 proc. - pisze prowadzący profil 112 Katowice.

Kto może stwierdzić zgon?

W tej smutnej historii jest jeszcze jeden wątek. Po zakończeniu akcji ratowniczej ratownicy odjechali, a policjanci czuwali przy jego ciele ponad 6 godzin, bo nie było lekarza, który mógłby stwierdzić zgon. Zgodnie z polskim prawem tylko lekarz może stwierdzić zgon człowieka i wystawić kartę zgonu. Takich uprawnień nie ma ani ratownik, ani pielęgniarka, którzy zostali wysłani w karetce pogotowia.

- Przez kilka godzin kontaktowaliśmy się z kilkunastoma przychodniami na obszarze Katowic, ale nie było lekarza, który mógłby przyjechać na miejsce interwencji - informuje podkom. Agnieszka Żyłka z Komendy Miejskiej Policji w Katowicach.

Policjanci obdzwonili łącznie 12 przychodni w Katowicach. Czekali 7 godzin na lekarza, odgradzając zwłoki mężczyzny parawanem. W tym czasie świadkami widowiska były setki pasażerów autobusów. Wszystko dlatego, że zgodnie z procedurami dopóki nie ma karty zgonu, zakład pogrzebowy nie może zabrać zwłok. Dopiero o 13.20 przyjechał lekarz, stwierdzając zgon