Policjanci z Katowic zatrzymali wreszcie 33-letniego mężczyznę, który 25 lipca na ulicy Mariackiej pobił kobietę i uciekł z miejsca zdarzenia. Agresor związany ze środowiskiem pseudokibiców dość długo ukrywał się przed wymiarem sprawiedliwości. Policjanci szybko ustalili jego tożsamość, ale nie byli w stanie go schwytać. Ostatecznie udało im się to w środę, 11 sierpnia.
- Mężczyzna po zdarzeniu uciekł i ukrywał się w różnych miejscach, wiedząc, że jest poszukiwany. Przez ten czas kryminalni byli o krok za nim. Wczoraj w rejonie bramek w Brzęczkowicach doszło do zatrzymania samochodu, którym podróżował poszukiwany. Mężczyzna był pasażerem i próbował wyjechać za granicę, korzystając z popularnego serwisu proponującego wspólne przejazdy - poinformował rzecznik katowickiej policji.
Zobacz także: Brutalne pobicie kobiety w centrum Katowic. Sprawca wciąż się ukrywa i pozostaje nieuchwytny
Sprawa brutalnego pobicia bezbronnej kobiety przez agresywnego mężczyznę w samym sercu Katowic od początku wzbudzała wiele emocji. Po sieci krążył filmik, przedstawiający całe zajście. Było na nim widać jak agresor najpierw zaczepia kobietę, potem atakuje innego mężczyznę, który staje w jej obronie, a potem w końcu wymierza kobiecie potężny cios pięścią w twarz.
Poszkodowana straciła przytomność i z poważnym urazem twarzoczaszki trafiła do szpitala, a jej oprawca uciekł. Wszyscy zastanawiali się jak to możliwe, że policja zareagowała tak późno i nie złapała od razu napastnika.
Policjanci z Katowic: Zareagowaliśmy zbyt późno
- Katowiccy mundurowi codziennie podejmują średnio 220 interwencji, a w przypadku pilnych zdarzeń, dotarcie na miejsce od momentu otrzymania zgłoszenia zajmuje policjantom nieco ponad 8 minut. Tym razem takiego zgłoszenia nie było. W samym centrum było kilka patroli zarówno zmotoryzowanych, jak i pieszych, ale informacja do nich niestety nie dotarła. Tylko tego dnia, w ścisłym centrum miasta policjanci interweniowali aż 65 razy - tłumaczy się katowicka policja.
Przedstawiciel komendy miejskiej przyznaje, że w tym przypadku policja zareagowała za późno.
- Zareagowaliśmy później niż tego wymagała sytuacja i oczekiwali mieszkańcy. W rezultacie nie zapobiegliśmy tej sytuacji, ale po dwóch tygodniach, w wyniku pracy wielu policjantów zatrzymaliśmy odpowiedzialnego w 100% za to zdarzenie mężczyznę.Z drugiej strony na miejscu były osoby, które widziały co się dzieje - goście pubów, obsługa lokali, być może przypadkowi przechodnie… żadna z tych osób nie zadzwoniła na numer alarmowy, informacja do służb dotarła dopiero po kilkunastu godzinach. Być może stało się tak, bo osoby te chciały pozostać anonimowe, albo nie chciały mieszać się w cudze sprawy. Jednak na bezpieczeństwo mamy wpływ wszyscy. Dlatego przypominamy, że zgłaszając zdarzenie na numer alarmowy 112 możemy prosić o zachowanie anonimowość - czytamy w komunikacie katowickiej policji.
Polecany artykuł: