Ślązakom puszczają nerwy, dostaje się mocno ratownikom medycznym. Z powodu fatalnej sytuacji pandemicznej w regionie brakuje karetek. Ponad 70 proc. wyjazdów śląskiego pogotowia dotyczy chorych na Covid 19. Śląskie karetki zajmują też pacjenci których transportuje się z śląskich szpitali do lecznic w sąsiednich województwach. To sprawia, że brakuje ratowników do wezwań poza covidowych.
- Ludzie się na nas wyżywają – mówi Piotr Szwedziński, ratownik, wiceszef stacji pogotowia ratunkowego w Katowicach.
Jesteśmy w jakiś sposób hejtowani i wyzywani. Niestety ludzi ogarnia frustracja, nie umieją uzyskać pomocy, nie wiedzą co zrobić. Wtedy dają upust złości. To spada na nas. I my staramy się to rozumieć, bo wiemy, że ludzie są źli przede wszystkim na system, z którym wszyscy się mierzymy - mówi Piotr Szwedziński.
Na Śląsku średnie oczekiwanie na pogotowie ratunkowe w wielu miastach to 3-5 godzin. Ratownicy medyczni zapewniają, że nikt bez pomocy nie zostaje, ale apelują żeby wzywać pogotowie wyłącznie w sprawach zagrożenia życia. Śląsk od tygodnia utrzymuje się w czołówce nowych zakażeń. Minionej doby wykryto 1734 zakażenia.