Czy górnicy z Kopalni Bobrek-Piekary zostaną zwolnieni?
W minionym tygodniu zarząd spółki Węglokoks Kraj, do której należy Kopalnia Bobrek-Piekary w Bytomiu wydał oświadczenie, w treści którego poinformował, że kopalnia będzie fedrowała do końca 2025 r., a następnie rozpocznie się jej likwidacja. Powodem te decyzji miała być marcowa tragedia, wskutek której zginął górnik.
W poniedziałek, 1 lipca minister Przemysłu spotkała się z prezydentem Bytomia - Mariuszem Wołoszem ws. dalszego losu pracowników kopalni Bobrek-Piekary. W komunikacie minister podkreśliła, że o decyzji przeważyły kwestie bezpieczeństwa.
Zgodnie z decyzją nadzoru górniczego podjętą po tragicznym w skutkach wstrząsie, nie jest możliwe bezpieczne prowadzenie robót górniczych w tym rejonie. Zapewniam, że nikt nie straci tam pracy - wyjaśniła Marzena Czarnecka.
Ponadto minister zaznaczyła, że proces związany z likwidacją kopalni będzie prowadzony w oparciu o zapisy zawarte w umowie społecznej z 28 maja 2021 r. z wykorzystaniem gwarancji świadczeń socjalnych. Czarnecka dodała, że miasto i zarząd spółki mogą liczyć na wsparcie Ministerstwa Przemysłu dotyczące działań restrukturyzacyjnych.
Likwidacja Kopalni Bobrek-Piekary. Oto plan
27 czerwca zarząd spółki, do której należy Kopalnia Bobrek-Piekary, przekazał że po przedstawieniu wymaganych dokumentów i wykonaniu analiz, komisja ds. zagrożeń naturalnych powołana przez prezesa Wyższego Urzędu Górniczego wydała negatywną opinię dotyczącą możliwości bezpiecznego prowadzenia tam robót górniczych.
Skutkuje to znacznym ograniczeniem zasobów możliwych do wydobycia i koniecznością zakończenia procesu produkcji do końca 2025 r. - wskazał zarząd. - Wobec negatywnej opinii Komisji od stycznia 2026 r. konieczne będzie rozpoczęcie działań likwidacyjnych - zaznaczyli w oświadczeniu szefowie spółki.
Decyzja podjęta przez zarząd to echa tragedii, do której doszło 26 marca. W drążonym chodniku 1M kopalni Bobrek wystąpił wstrząs o sile 2 x 10 do 6 dżula. W chodniku przebywało 14 pracowników, z których sześciu zostało bezpośrednio objętych skutkami wstrząsu. Z tej grupy czterech górników opuściło rejon zagrożenia o własnych siłach, jeden był transportowany, a ostatni - częściowo pochwycony przez zawał - zmarł w trakcie akcji ratowniczej. Górnik, który zmarł to 36-letni bytomianin. Mężczyzna osierocił dwójkę dzieci.