To pokłosie niedawnych kontrowersji związanych z łódzką firmą Catermed. Pod koniec zeszłego roku spółka wygrała w 13 z 16 przetargów na dostawcę szkolnego cateringu. Stało się tak, ponieważ firma oferowała wykonanie tej samej usługi taniej, niż lokalni dostawcy.
I może nikt by o łódzkiej firmie nie mówił, gdyby nie fakt, że Catermed dostarcza cateringi do placówek medycznych. Między innymi do Szpitala Wojewódzkiego w Bielsku-Białej. Wśród okolicznych mieszkańców pojawiły się dyskusje, czy wskazane jest, aby jedzenie dla dzieci dostarczał ten sam dostawca, co jedzenie dla pacjentów.
Taka sytuacja mocno zaniepokoiła rodziców. No i podejrzanie niskie ceny też: cena tzw. wsadu do kotła w przypadku Catermed wyniosła zaledwie 4 zł, nawet w opcji dwudaniowego posiłku. Zwykle "wsad do kotła" jest wyceniany 2 razy drożej, o czym szerzej pisaliśmy TUTAJ.
Jak się okazuje, mieszkańcy postanowili wziąć sprawę we własne ręce. Dziś portal bielsko.biala.pl donosi, że ze względu na obawy rodziców i pytania radnych w siedzibie Catermed przeprowadzono wizję lokalną.
Urzędnicy zapewniają, że kontrola rozwiała wszelkie wątpliwości dotyczące warunków sanitarnych. I proszą o to, by zwycięzcy przetargów dać szansę. Zaznaczają też, że łódzka firma zapewniła magistrat o aktualnych atestach i certyfikatach, które może udostępnić do wglądu w każdej chwili.
Mimo to nie wszyscy dali się przekonać. Jak udało się ustalić portalowi bielsko.biala.pl, w Szkole Podstawowej nr 18 przy ul. Norwida w Bielsku-Białej unieważniono postępowanie przetargowe. Stało się tak, ponieważ wycofano aż 114 wniosków z 120 deklaracji na tzw. ciepły posiłek. Tym samym Catermed stracił jedną szkołę, ale nadal karmi dzieci w 12 z 21 podstawówek w Bielsku-Białej.