Masahiro Hamamoto to japoński projektant mody, który mieszka w Katowicach

i

Autor: A. Olejarczyk

Ciekawi ludzie ze Śląska

Japoński projektant mody i barista z zamiłowania. Masahiro wkrótce otworzy własny lokal w Katowicach

2024-01-19 14:34

Na co dzień pracuje w kawiarni BezCukru, wygrywa ogólnopolskie konkursy dla baristów, a po godzinach tworzy własną markę odzieżową. Zorganizował już dwa pokazy i marzy, by Katowice doczekały się własnego Tygodnia Mody. Poznajcie Masahiro Hamamoto - człowieka o dwóch pasjach, wielkich ambicjach i motywacji, której można tylko pozazdrościć.

Masahiro Hamamoto pochodzi z Japonii. Mieszkał w Tokio, gdzie studiował na jednej z najbardziej prestiżowych szkół mody - Bunka Fashion College. To tam uczyli się legendarni japońscy projektanci Yohji Yamamoto i Kenzō Takada.

Na początku studia mi się podobały, ale z czasem zacząłem tracić zapał. W międzyczasie znalazłem pracę w kawiarni jako barista. Gdy poznałem latte art to przepadłem całkowicie. Dekorowanie kawy sprawiało mi wtedy większą przyjemność, niż moda. Dlatego zaraz po skończeniu studiów zacząłem pracę na pełen etat w kawiarni - mówi Hiro.

Przepracował tam trzy lata, zdążył poznać wszystkie tajniki parzenia dobrej kawy, a przy okazji poznał wielu ciekawych ludzi. Na imprezie sylwestrowej trafił na Oktawię - Polkę, która studiowała japonistykę i przyjechała do Tokio, by nauczyć się japońskiego. Jak mówi Hiro, to była miłość od pierwszego wejrzenia. Niedługo później para wzięła ślub cywilny i pojechała w podróż poślubną do Europy.

Miałem wtedy dwa marzenia: zobaczyć, jak się żyje w Europie i otworzyć własną kawiarnię w Tokio. Postanowiliśmy razem z żoną, że pojedziemy na rok do Polski, zwiedzimy kilka krajów i wrócimy do Japonii. No i proszę zobaczyć: minęło 10 lat, a ja dalej tutaj siedzę - śmieje się Hiro.

Masahiro i jego miłość do kawy 

Największym problemem dla Masahiro pozostaje do dziś język polski. Przez pierwszy rok pobytu w Polsce nic się nie nauczył, bo przecież miał tu mieszkać tylko chwilowo. Tymczasem życie tak się potoczyło, że został w Katowicach i to sam, bo żona pojechała do pracy w Zjednoczonych Emiratach Arabskich.

Zapisałem się na kurs dla obcokrajowców na Uniwersytecie Śląskim. Czegoś się tam uczyłem, ale gdy kończyłem zajęcia to dalej nic nie rozumiałem, bo brakowało mi praktyki. Zacząłem rozglądać się z pracą, żeby coś zarobić i rozmawiać z ludźmi. Na pierwszy strzał poszła restauracja japońska. Szef zatrudnił mnie w kuchni. Gotowałem domowe japońskie dania i sushi, którego nigdy wcześniej w życiu nie robiłem. Wszystkiego nauczyli mnie koledzy z pracy. To dopiero była ironia losu: Polak uczył Japończyka robić sushi - śmieje się Hiro.

W restauracji pracował przez 1,5 roku. Później na kilka miesięcy poleciał do Japonii i po powrocie znalazł pracę w magazynie, ale nie był tam szczęśliwy. Zaczęły nim szargać wątpliwości. Zastanawiał się, dlaczego w ogóle został w Polsce.

Wtedy mieszkałem od pięciu lat na Śląsku i naprawdę myślałem, że to nie ma większego sensu. Nie czułem się spełniony w pracy ani nie zarabiałem dobrze, bo przeciętna polska pensja jest dużo gorsza od japońskiej. Do tego żona mieszkała w Dubaju i ja zostałem tutaj sam jak palec. Już chciałem wracać do Japonii na stałe, ale obiecałem sobie, że chociaż spróbuję się zatrudnić w kawiarni. Spodobało mi się BezCukru - nie ma tam cukru, nie ma jedzenia, nie ma śniadań, jest tylko dobra kawa. W Tokio lokale gastronomiczne są na naprawdę wysokim poziomie. Pracownicy mają pasję i widać, że chcą tam pracować. W Katowicach nie widziałem tego tak często. Tutaj kucharz pracuje, bo musi gdzieś pracować, a kelnerzy to studenci, którzy muszą gdzieś dorobić. Ale w BezCukru zobaczyłem właśnie ludzi z pasją - opowiada Hiro.

Mimo, że nie mówił jeszcze tak dobrze po polsku, szef postanowił dać mu szansę. I tak w 2018 roku Masahiro zasilił załogę BezCukru. Najpierw pracował jako barista w lokalu na rondzie, dziś parzy kawę przy ul. Wawelskiej. Gdy tylko zdobył wymarzoną pracę, chciał nadrobić "stracony czas", kiedy nie mógł spełniać swoich ambicji. Zaczął więc startować w konkursach dla baristów. Szybko okazało się, że to strzał w dziesiątkę.

W 2022 roku Hiro zdobył drugie miejsce w zawodach latte art w Polsce. Wygrał też w zawodach z parzenia kawy metodą aeropress na Śląsku, do tego zajął pierwsze i trzecie miejsce w konkursie Alternatywy.

Najtrudniejsze są zawody latte art. Jurorzy oceniają wszystko: jak się zawodnik przedstawia, sposób jego pracy i podania kawy, no i oczywiście rysunek na piance. Za pierwszym razem byłem tak zestresowany, że nie mogłem nic namalować, tak mi się ręka trzęsła - śmieje się Hiro.

Hiro Szyje to połączenie nowoczesności z japońską tradycją 

Masahiro wrócił do szycia, gdy zaczęła się pandemia. W BezCukru nie było wtedy tyle roboty i miał dużo więcej czasu dla siebie. A że należy do grona osób, które nie lubią się nudzić, szybko znalazł sobie zajęcie. Z kąta piwnicy odgrzebał starego łucznika, którego kupił kilka lat wcześniej za przysłowiowe grosze i zaczął działać. Najpierw tworzył projekty ściśle związane z kawiarnią, jak pokrowce na dzbanki mleka czy fartuchy. Koledzy z pracy byli pod wrażeniem. Zaczęli prosić, by uszył coś dla nich. Zrobił więc plecak, później koszulkę, spodnie.  

Dziś Japończyk działa pod szyldem "Hiro Szyje" i tworzy, co mu się żywnie podoba. Rzadko rysuje projekty na kartce. Pomysły z głowy przekłada bezpośrednio na wykroje, następnie kroi materiał i odpala maszynę do szycia. Lubi freestyle, tworzy na bieżąco, zmienia koncepcję pod wpływem nagłych inspiracji.

Staram się nie kupować nowych materiałów, szukam rzeczy z odzysku. Dlatego tak mi się podoba denim, bo świetnie sprawdza się w upcyklingu, można go łatwo przerobić, nadać mu nowego designu - mówi Hiro.

Jego specjalnością są dżinsowe katany, na których z tyłu naszywa wzorzyste prostokąty wycięte wcześniej z jedwabnych japońskich pasów obi. Lubi też przerabiać stare dżinsy na długie spódnice i malować farbami po ubraniach. Ponadto w kolaboracji z malarką Basią Flores stworzył linię dużych toreb na zakupy z nadrukowanymi obrazami.

Masahiro: czekam na Katowice Fashion Week

Co więcej, Masahiro zorganizował w Katowicach już dwa pokazy mody. Pierwszy odbył się wiosną tego roku w Królestwie.

Początkowo planowałem małe wydarzenie: pięć modeli, do tego jakaś muzyka i wino. Ale w międzyczasie koncepcja się rozrosła do wielkiej imprezy. Strasznie się bałem, czy ktoś w ogóle przyjdzie, kogo to zainteresuje. Na szczęście wszystko się udało. W wydarzeniu wzięło udział blisko 200 gości, wielu mówiło, że to świetna sprawa, że po raz pierwszy widzieli pokaz mody na żywo - opowiada Masahiro.

W listopadzie tego roku zorganizował drugi pokaz w klubie Scena54 by Feiim. Był jeszcze większy niż poprzedni, na wybiegu pojawiło się 20 modeli, na widowni zasiadły setki ciekawskich.

Jestem projektantem mody, chcę projektować więcej i chcę to robić w Katowicach. To jest ważne: nie w Warszawie, tylko tutaj na Śląsku. Wszystko, co związane z modą w Polsce, dzieje się w stolicy. Ja chcę udowodnić innym, że tak wcale nie musi być, że można mieszkać w Katowicach czy Rybniku i tworzyć niezwykłe projekty. Po ostatnim pokazie powiedziałem: czekam na Fashion Week w Katowicach. Taki Fashion Week, jaki jest w Tokio - mówi Hiro.

Jak mówi, ludzie w Katowicach ubierają się dużo lepiej niż dziesięć lat temu. Wtedy, gdy wychodził z domu z kapeluszem na głowie, ludzie na ulicy się za nim odwracali, a młodzi chłopcy wyzywali go od "pedałów". Dziś - jak mówi Hiro - takie komentarze już się nie zdarzają. Ludzie przywykli do różnorodności na ulicy.

Dziewczyny naprawdę świetnie wyglądają i bawią się modą. Mężczyźni są jeszcze trochę nudni, większość nosi ubrania w tym samym stylu. To prawda, że Katowice to jeszcze nie jest ten poziom, co w Warszawie lub Tokio, ale moda tutaj konsekwentnie idzie do przodu - ocenia Japończyk.

Masahiro otwiera własną kawiarnię. Będzie tam kawa, moda i sztuka 

Co jednak najważniejsze, marzenie Masahiro o własnej kawiarence wkrótce może się ziścić. 38-latek wygrał w ostatniej edycji katowickiego konkursu "Lokal na Kulturę".

W moim lokalu będzie działać kawiarnia, bo kawa łączy ludzi. Chciałbym, żeby katowiczanie do mnie przychodzili, poznawali się, rozmawiali. Ale będzie tam też pracownia krawiecka, gdzie mógłbym szyć swoje projekty. Chcę u siebie stworzyć przestrzeń dla kreatywności, zbudować pewną społeczność. Myślę też o kolaboracjach. Chciałbym w lokalu wystawiać malarzy lub udostępniać miejsce na warsztaty, jeśli ktoś potrzebuje. Na Śląsku działa wielu świetnych artystów, ale wciąż brakuje miejsc, gdzie mogliby się pokazywać - mówi Hiro.

Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, kawiarnia otworzy drzwi dla pierwszych klientów w połowie 2024 roku. Hiro odebrał już klucze do lokalu, teraz czeka go generalny remont.

Czasami człowiek żyje i przez lata nie potrafi znaleźć swojej pasji. Ja mam to szczęście, że mam dwie: kawę i modę. Cieszę się, że wkrótce będą się mógł dzielić moją pasją z innymi - mówi Hiro.

Zobacz, jak wygląda pracownia Masahiro Hamamoto: