Mały Franek od urodzenia zmaga się z licznymi dolegliwościami
Franio urodził się latem, w słoneczny lipcowy dzień. Dla jego rodziców był to moment spełnienia marzeń – długo czekali na jego przyjście, przygotowywali się na wspólne życie pełne miłości i radości. Niestety, już wkrótce po narodzinach ich szczęście ustąpiło miejsca strachowi i niepewności. Maluszek miał poważne problemy z przyswajaniem pokarmu, dlatego został przetransportowany ze szpitala w Rudzie Śląskiej do Górnośląskiego Centrum Zdrowia Dziecka w Katowicach.
Tam rozpoczęła się jego walka o życie. Każdy dzień przynosił nowe wyzwania — infekcje, gorączki, kolejne badania i zabiegi. Franio przebywał na oddziale intensywnej terapii, gdzie przeszedł sepsę aż dwukrotnie, cierpiał na zapalenie opon mózgowych, a także wymagał trzykrotnego przetoczenia krwi. Dodatkowo zmagał się z licznymi infekcjami bakteryjnymi i wirusowymi, które nie dawały mu chwili wytchnienia.
Mimo ogromnych wysiłków lekarzy, jego stan długo pozostawał ciężki. Franuś nie przyjmuje żadnego rodzaju pokarmu doustnie — karmiony jest przez sondę, a każda próba podania jedzenia kończy się silnymi wymiotami. Na oddziale gastrologicznym stwierdzono u niego refluks i gastroparezę.
Kilka tygodni temu rodzice usłyszeli diagnozę, która tłumaczyła wszystkie wcześniejsze problemy — zespół Di George’a (mikrodelecja 22q11.2). To rzadka choroba genetyczna spowodowana utratą części materiału genetycznego w chromosomie 22. Zaburzenie to wpływa na funkcjonowanie wielu narządów, w tym układu odpornościowego, pokarmowego i sercowo-naczyniowego. W przyszłości chłopca czeka także operacja serca.
Franio od urodzenia nie opuścił murów szpitala
Od momentu narodzin Franio nie opuścił szpitala. Jego rodzice mogli przez wiele tygodni oglądać go tylko zza szyb inkubatora, nie mając możliwości, by przytulić czy wziąć go w ramiona. Dziś każdy uśmiech, każdy oddech ich synka jest dla nich bezcenny. Choć przed nimi długa i trudna droga — pełna wizyt u specjalistów, kosztownych rehabilitacji i codziennej niepewności — Monika i Karol nie poddają się. Ich miłość i determinacja są silniejsze niż strach.
Franio to mały wojownik. Każdy dzień jego życia to cud – mówią bliscy. Wierzą, że z pomocą ludzi o wielkich sercach uda się zapewnić mu odpowiednią opiekę i rehabilitację, by mógł kiedyś opuścić szpital i wrócić do domu.
Cel zbiórki wyznaczono na 50 tysięcy złotych. Do 8 października 2025 roku zebrano ponad 12 tys. zł. Link do zbiórki jest dostępny tutaj.
