Dziennikarze TVN Grzegorz Łakomski i Dariusz Kubik ustalili, że na kampanię europosła PiS Grzegorza Tobiszowskiego w pierwszych 11 tygodniach kampanii wpłynęło zaledwie 24 tys. zł. W kolejnych dwóch tygodniach gwałtownie przybyło darowizn. Na fundusz kampanijny pieniądze wpłacali m.in. ludzie zatrudnieni w państwowych spółkach górniczych nadzorowanych przez ówczesnego wiceministra energii Grzegorza Tobiszowskiego.
Kampania do europarlamentu
Na europarlamentarną kampanię Tobiszowskiego wpłacali w 2019 r. m.in. prezes Polskiej Grupy Górniczej Tomasz Rogala - 13 tys. zł, czy wiceprezesi tej spółki Piotr Bojarski, Jerzy Janczewski i Andrzej Paniczek- po 12,5 tys. zł. Pieniądze przekazywali również członkowie władz Węglokoksu, czy spółek zależnych JSW i Huty Łabędy. Łącznie od osób na wysokich stanowiskach w spółkach Skarbu Państwa wiceminister energii miał otrzymać nawet 150 tys. zł na swoją kampanię - podaje TVN24.
Europoseł PiS o zatrudnianiu kolegów
Europoseł ze Śląska, rozmawiając z dziennikarzami stacji TVN, potwierdził, że osobiście zna przynajmniej część wskazanych osób. Co więcej dodał, że nawet miał wpływ na objęcie przez nie ważnych stanowisk w górnictwie.
Jak sam przyznał, „zaakceptował" Rogalę na stanowisko prezesa PGG. - To jest mój kolega, ja dałem go na stanowisko - mówił o Krzysztofie Mikule, ówczesnym członku rady nadzorczej PGG i wiceprezesie Węglokoksu, który też wpłacał pieniądze na jego kampanię.
Poseł klubu parlamentarnego Lewicy Krzysztof Gawkowski zapowiedział na antenie TVN24, że Lewica złoży na europosła wniosek do prokuratury.
Tobiszowski celem ataków medialnych?
Europoseł PiS Tobiszowski napisał w poście na Facebook’u „oświadczenie”, w którym zarzucił dziennikarzom „bezwzględne ataki medialne”, czego zwieńczeniem jest materiał TVN24 dotyczący kampanii wyborczej PiS do europarlamentu w 2019 roku. Tobiszowski wyjaśnia, że każda wpłata była dobrowolna, oraz, że o wielu z nich dowiedział się dopiero z rozmowy z dziennikarzem.
Każda wpłata była dobrowolna. O wielu z nich dowiedziałem się dopiero od prowadzącego ze mną rozmowę dziennikarza. Takie wpłaty są ściśle regulowane prawnie i zostały skontrolowane przez Państwową Komisję Wyborczą, która nie miała żadnych zastrzeżeń. Co więcej, listy darczyńców są jawne i każdy może je analizować – pisze w oświadczeniu Tobiszowski.
Etyka według europosła PiS
Oprócz tłumaczenia finansowania kampanii do europarlamentu Tobiszowski zadał pytania dotyczące zarzutów stawianych przez dziennikarzy. Klasycznie nie zabrakło także zarzutów ze strony polityka o etykę dziennikarską i rzetelność dziennikarzy.
"Stawiam więc pytania: czy chęć wsparcia swojego lidera przez środowisko związane z branżą w sposób jawny i zgodny z prawem jest powodem do medialnych ataków na te osoby? Dziennikarze wykorzystują techniki manipulacji by widz odniósł wrażenie działań nielegalnych. Czy na tym polega rzetelne dziennikarstwo - na manipulacji faktami? Czy rzekomi obrońcy etyki działają etycznie? Czy może chodzi wyłącznie o walkę polityczną i próbę zdyskredytowania mnie i innych polityków PiS?" - pyta polityk.