Mieszkańcy ul. Wyszyńskiego w Tychach są więźniami w swoich domach. Od lat proszą o windę zewnętrzną

i

Autor: kadr z programu "Uwaga!" stacji TVN - odcinek 7464

Tychy

Dramat tyskich rodzin. Od lat nie wychodzą z mieszkań. Chcą, by spółdzielnia zamontowała windę

Mieszkańcy bloku ul. Wyszyńskiego w Tychach czują się "więźniami we własnych mieszkaniach". Schorowani, niepełnosprawni i po operacjach, nie wychodzą na spacery, bo nie mogą poradzić sobie ze schodami. Od lat walczą o to, by spółdzielnia mieszkaniowa zamontowała zewnętrzną windę. Jednak spółdzielnia ma obiekcje.

Dramat mieszkańców Tychów. Czują się zamknięci we własnych mieszkaniach

Na początku maja reporterzy "Uwagi!" TVN nagłośnili dramat mieszkańców ul. Wyszyńskiego w Tychach. W bloku mieszka dużo starszych i niedołężnych ludzi.

Należy do nich pan Ryszard, który cierpi na zanik mięśni, a jego dorosły syn ma porażenie mózgowe. Na trzecim piętrze mieszka pani Celina, która niedawno przeszła operację, lekarze wystawili jej endoprotezę stawu biodrowego. W tej samej klatce żyje też starsze, schorowane małżeństwo Żołyniaków.

Wszystkich łączy jedno: czują się zamknięci we własnych mieszkaniach, bo nie są w stanie pokonać schodów, a w bloku nie ma windy.

Mieszkańcy chcą, by spółdzielnia zamontowała zewnętrzną windę

Już kilka lat temu mieszkańcy wpadli na pomysł, by w budynku zamontować zewnętrzną windę. Takie rozwiązanie wprowadzono m.in. na jednym z rzeszowskich osiedli.

Marek Zydroń, jeden z mieszkańców i emerytowany inżynier budowlany, zajął się kosztorysem i odkrył, że istnieją zewnętrzne możliwości sfinansowania windy.

Po pierwsze, PEFRON mógłby pokryć do 30 proc. kosztów. Po drugie, BGK w ramach programu Dostępność Plus udziela niskooprocentowanych pożyczek z możliwością częściowego umorzenia. Co w skrócie oznacza, że z szacowanych 600 tys. zł może zrobić się zaledwie 300 tys. zł.

Co więcej, koszt budowy windy są chętni pokryć mieszkańcy. Z obliczeń pana Zydronia wynika, że miesięczna rata wyniosłaby ok. 60 zł. Mieszkańcy zgodzili się na taką kwotę, nikt nie protestował.

Spółdzielnia ma obiekcje wobec windy

Zaprotestowała jednak spółdzielnia. Jej główne obiekcje przytoczone w reportażu "Uwagi!" dotyczyły wysokich kosztów - mimo zapewnień lokatorów, że zapłacą sami za windę - oraz nierównego dostępu do windy.

Klatka schodowa w tym budynku jest nietypowa - z wejściami do mieszkań na piętrach i półpiętrach tj. na różnych wysokościach - dobudowany dźwig mógłby obsłużyć jedynie 4 mieszkania na półpiętrach, a pozostałe 16 lokali mieszkalnych znajdujących się w części korytarzowej oddalonej od każdego półpiętra 9-cio stopniowym biegiem schodowym (o szerokości 1,1 m) nie miałyby zapewnionej bezproblemowej komunikacji i bezpośredniego dostępu do dźwigu. Niestety ze względu na brak odpowiedniej szerokości biegów schodowych nie ma możliwości zabudowy jakiejkolwiek platformy szynowej - tłumaczy Piotr Polis, prezes zarządu Tyskiej Spółdzielni Mieszkaniowej Oskard.

Zdaniem spółdzielni to oznacza, że dobudowa dźwigu do klatki schodowej nr 31 nie zlikwiduje całkowicie bariery architektonicznej dla wszystkich mieszkańców tej klatki. A to z kolei może mieć wpływ na brak możliwości dofinansowania z PFRON.

Poza tym spółdzielnia w piśmie do mieszkańców przypomniała, że konieczne byłoby uzyskanie zgód na windę od pozostałych jej członków. Ale jak dowiedzieli się reporterzy "Uwagi!", spółdzielnia o taką zgodę nigdy nie pytała.

TSM Oskard zorganizuje spotkanie z mieszkańcami, w celu ustalenia zainteresowania budową dźwigu osobowego. Kolejnym krokiem będzie uzyskanie pisemnych zgód większości właścicieli nieruchomości na poniesienie kosztów tego przedsięwzięcia - zapowiedział prezes Piotr Polis.

Sprawę będziemy monitorować i wrócimy do niej, gdy pojawią się nowe informacje. Reportaż "Uwagi!" TVN można zobaczyć TUTAJ.