Jaki jest stan zdrowia 2,5-latka z Bielska-Białej?
Do Górnośląskiego Centrum Zdrowia Dziecka w Katowicach pod koniec sierpnia przetransportowano śmigłowiec Lotniczego Pogotowia Ratunkowego 2,5-latka. Chłopiec wypadł z okna mieszkania na piątym piętrze bloku w Bielsku-Białej. "Na szczęście" malec upadł na miękką trawę, w związku nie doszło do tragedii.
Początkowo rokowania chłopca nie były zbyt dobre. 2,5-latek przez dwa tygodnie utrzymywany był przez lekarzy w śpiączce farmakologicznej. Po przebudzeniu okazało się, że jego rekonwalescencja zmierza w dobrym kierunku.
We wtorek, 8 października lekarze GCZD podzieli się dobrymi nowinami. Malec nie tylko odzyskuje sprawność, ale także garnie się do chodzenia.
Bardzo się cieszymy, bo malec z Bielska-Białej po upadku z 5. piętra odzyskuje sprawność na Oddziale Rehabilitacji Neurologicznej naszego szpitala. Dziecko ma się dobrze i wyraźnie wraca do formy. Ze względu na etapy rehabilitacji chłopczyk powinien jeszcze leżeć, ale bardzo garnie się do ruchu. Lekarze mówią, że trzeba go wręcz powstrzymywać przed siadaniem - przekazała placówka w mediach społecznościowych.
W najbliższych tygodniach Muniek (zdrobnienie od Edmund) nadal będzie rehabilitowany. Ponadto zostanie poddany też kolejnym badaniom, których wyniki potwierdzą, czy malec wróci do pełnej sprawności.
Kto jest winny upadku 2,5-latka z Bielska-Białej?
Przypomnijmy, że do zdarzenia doszło 30 sierpnia w Bielsku-Białej. Chłopczyk pod opieką swojej 38-letniej matki wypadł z okna mieszkania. Po zdarzeniu dziecko zostało natychmiast przetransportowane śmigłowcem LPR do szpitala, gdzie przebywa do tej pory. Stan chłopca był ciężki, ale stabilny.
1 września poinformowano, że zarzuty w sprawie usłyszała 38-letnia matka chłopca - Paulina W. Jak się okazało, kobieta jest pozbawiona praw rodzicielskich, a tego dnia odwiedziła 2,5-latka w domu swojej matki. Prawną opiekę nad dzieckiem ma jej brat.
W trakcie zeznań 38-latka twierdziła, że przed tragedią była z synkiem na balkonie. W pewnym momencie chłopiec miał stać się bardzo ruchliwy i wypaść z 5. piętra. Śledczy nie uwierzy w tą wersję wydarzeń, a kobieta zaraz po zdarzeniu uciekła z domu i nie udzieliła dziecku pomocy. Nie potrafiła wyjaśnić, dlaczego zachowała się w ten sposób. 38-latka usłyszała dwa zarzuty i została tymczasowo aresztowana.
Pierwszy to narażenie na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub zdrowia osoby, wobec której ciąży obowiązek opieki, a drugi to spowodowanie ciężkiego uszkodzenia ciała. Dziecko w wyniku upadku z piątego piętra odniosło bardzo ciężkie obrażenia – przekazał prokurator Jacek Boda z Prokuratury Okręgowej w Bielsku-Białej.