Coraz wyższe ceny węgla. Zdaniem ekspertów może nie wystarczyć surowca dla wszystkich

i

Autor: Archiwum

Sezon grzewczy

Coraz wyższe ceny węgla. Zdaniem ekspertów może nie wystarczyć surowca dla wszystkich

Osoby, które jeszcze zastanawiają się, czy nadeszła już odpowiednia pora na zakup opału na zimę, powinny szybko podjąć decyzję. Okazuje się, że ceny węgla cały czas pną się w górę, a dostępność surowca o dobrej jakości jest coraz mniejsza.

Ceny węgla pną się w górę

Powoli zaczyna się tegoroczny sezon grzewczy, a jak donoszą właściciele składów opału w kraju, ceny węgla wciąż rosną. Na Śląsku jest najtaniej - ceny wahają się od 1,1 do 17 tys. zł za tonę. Najdrożej zapłacą mieszkańcy Pomorza i na wschodzie kraju, gdzie tona węgla może kosztować nawet 4 tys. zł.

Ceny węgla sięgające ponad 3 tys. zł za tonę już przerabialiśmy tuż po wybuchu wojny na Ukrainie - po wstrzymaniu importu węgla z Rosji. Wtedy rząd "zamroził" ceny, tak aby Polacy mogli kupić opał nie drożej niż po 2 tys. zł za tonę.

Czy zabraknie węgla w 2024 roku?

Polska Grupa Górnicza, będąca największym producentem węgla w Europie, zapewnia, że ich kopalnie pracują na najwyższych obrotach i węgiel dostarczany jest na rynek na bieżąco.

Około 3,5 mln Polaków ogrzewa swoje domy węglem. Czy wystarczy go dla wszystkich?

- Są też różne zmienne, takie jak na przykład to jaka jest temperatura, jaka będzie zima i dziś nie jestem w stanie odpowiedzieć na pytanie, jak będzie wyglądał temat dostępności za dwa-trzy miesiące - powiedziała Ewa Grudniok, rzeczniczka prasowa PGG.

Okazuje się, że nie warto odkładać zakupu węgla na ostatnią chwilę.

- Radzę kupić węgiel dziś, bo zimą go zabraknie - powiedział Rafał Jedwabny z Kopalni Murcki Staszic w Katowicach.

Jak dodał, sprzedana została już część węgla, który nie został jeszcze nawet wydobyty.

Zdaniem ekspertów w naszym kraju w tym roku może zabraknąć nawet ok. 3 mln ton dobrej jakości węgla, bo tutaj nie tylko o dostępność chodzi, ale również o jakość. Tańszy i gorszy jakościowo węgiel z importu nie cieszy się dużym zainteresowaniem kupujących.

- W porcie węgiel leży na hałdach, nawet miałam oferty, żeby go kupić po 700 czy też 900 zł, ale on jest kiepskiej jakości i moi klienci nie są nim wcale zainteresowani - przyznała "Faktowi" Halina Gierszewska, właścicielka składu opału w Białogardzie w woj. zachodniopomorskim.

Jak dodała, przeciętni konsumenci wolą nieco droższy, ale dający więcej ciepła surowiec.

- W ciągu ostatnich paru miesięcy niektóre rodzaje węgla zdrożały nawet o 20 proc. Jest to spowodowane brakiem dobrej jakości surowca na rynku. Jest problem z jego zakupem z naszych kopalń - powiedziała w rozmowie z "Faktem" Halina Gierszewska.

Co z umową społeczną? Odbyły się kolejne rozmowy

Tymczasem górnicy mają już coraz mniej cierpliwości do Ministerstwa Przemysłu. W poniedziałek 14 października w Katowicach związki górnicze spotkały się z przedstawicielami Ministerstwa Przemysłu, Ministerstwa Klimatu i Środowiska oraz Ministerstwa Aktywów Państwowych. Prowadzone rozmowy dotyczyły obecnego etapu, na jakim jest notyfikacja umowy społecznej, która podpisana została w maju 2021. Jest to kluczowy dokument zakładający m.in. stopniowe wygaszenie kopalń do 2049 roku. Umowa została podpisana już 3 lata temu, jednak wciąż czeka na notyfikację Komisji Europejskiej.

- Mamy do czynienia z taką sytuacją, jak w 2023 roku, kiedy to premier Sasin mówił, że umowę społeczną realizuje, a wszyscy doskonale wiedzieli, że tak nie jest. I teraz jest podobnie, bo oprócz informacji, że rząd przesłał trzeci już wniosek notyfikacyjny do Komisji Europejskiej, to w większości rozdziałów ta umowa społeczna nie jest realizowana - ocenił po spotkaniu szef śląsko-dąbrowskiej Solidarności.

Jednak mimo braku notyfikacji umowy, znajdują się pieniądze dla górnictwa. W tym roku sektor górniczy otrzyma od państwa ok. 7 mld. Zł w ramach tzw. kroplówki. W 2025 roku będzie to nawet 9 mld zł. Co ciekawe, to właśnie z powodu pomocy publicznej umowa społeczna wymaga zatwierdzenia przez Komisje Europejską.