Do pożaru doszło w środę 29 marca około godz. 22 w jednej z kamienic przy ul. Radziewiczówny. W mieszkaniu na pierwszym piętrze najprawdopodobniej doszło do wybuchu gazu - jak wstępnie ustaliły służby. Wybuch spowodował pożar mieszkania. Z budynku samodzielnie ewakuowało się 10 osób. Lokator mieszkania, w którym doszło do pożaru, trafił do Centrum Leczenia Oparzeń w Siemianowicach Śląskich. Matka z dzieckiem z mieszkania obok z objawami podtrucia gazami pożarowymi trafiły do szpitala na Truchana w Chorzowie.
ak ustaliliśmy, w mieszkaniu, w którym doszło do pożaru, znajdowała się butla z gazem. Nie była ona podłączona do żadnego urządzenia, jak również nie znajdowała się w kuchni, a w pokoju. Pojemnik na butlę nie był z zewnątrz uszkodzony. Pożar to było działanie celowe?
- Nie udzielamy informacji w tej sprawie. Wszystko jest na początkowym etapie - ucina krótko p.o. mł. asp. Karol Kolaczek z KMP w Chorzowie.
Budynek jest wyłączony z użytkowania. Mieszkanie, gdzie doszło do pożaru, spaliło się doszczętnie. Mieszkanie poniżej zostało zalane przez uszkodzoną instalację wodną z lokalu, gdzie wybuchł pożar.
Wszystkie ewakuowane rodziny spędziły noc u swoich rodzin ze względu na silne zakopcenie całego budynku. Dzisiaj będzie wizja lokalna Powiatowego Inspektora Nadzoru Budowlanego, który oceni czy w czasie pożaru została naruszona konstrukcja, a sam budynek jest bezpieczny do dalszego użtykowania.
