Według analityków BIG InfoMonitor jeszcze w lipcu tego roku najbardziej zadłużeni byli piekarze i cukiernicy z województwa śląskiego. Z jednej strony spada popyt na produkty, a z drugiej rosną ceny produkcji.
Drożyzna w 2023 roku?
Teraz największą obawą piekarzy i cukierników są zapowiadane wzrosty cen prądu i gazu. Może to wymusić na właścicielach przedsiębiorstw podniesienie cen pieczywa.
Skumulowały się problemy. Brak jest wiadomości na temat cen gazu, energii, mąki. Żadne piekarnie i cukiernie nie dostały informacji ile co podrożeje. Z pewnością niespotykany od lat jest wzrost cen mąki, energii, inflacji. Dochodzą do tego także problemy kadrowe. Na dodatek od przyszłego roku wchodzi podwyżki minimalnego wynagrodzenia. Mamy takie obawy, że w przyszłym roku będzie katastrofa – mówi Adam Wykręt, prezes Beskidzkiej Izby Rzemiosła i Przedsiębiorczości w Bielsku-Białej.
Prezes Wykręt zwraca szczególną uwagę na brak jakichkolwiek informacji ze strony rządu. Wysyłane do premiera pisma w tej sprawie dalej oczekują na odpowiedź.- Wiemy tylko, że indywidualne budynki i domy dostaną wsparcie. Jeśli ktoś ma umowy podpisane, to sobie poradzą, ale te umowy kończą się wraz z końcem roku – mówi o cenach energii prezes Wykręt.
Chleb za 30 zł już w 2023 roku?
Wszystko wskazuje na to, że brak działań ze strony rządu spowoduje drastyczną podwyżkę cen żywności w 2023 roku. Prezes Wykręt, który prowadzi piekarnię mówi o wzroście cen chleba nawet do 30 zł za kilogram. Oprócz rosnących cen energii, wzrosła także cena mąki. - Wysłaliśmy pisma do wszystkich parlamentarzystów z okolic, żeby zorganizować jakąś interwencję. Nie chcielibyśmy, żeby kilogram chleba kosztował 30 złotych, a wszystko na to wskazuje – mówi prezes
Możliwe, że część mniejszych i średnich przedsiębiorców nie przetrwa zimy i na wiosnę będą musieli zamknąć zakłady pracy, albo w najlepszym wypadku pozwalniać pracowników. - Jeśli ceny dalej będą rosnąć i nie będziemy mieć żadnego wsparcia, to wtedy część osób pozwalnia pracowników, będzie pracować w mniejszym składzie i może ktoś kupi chleb za 20 złotych – dodaje prezes.
Przedsiębiorcy na razie myślą o proteście, ale zaznaczają, że byłaby to ostateczność i dojdzie do tego w momencie, kiedy nie otrzymają od rządu żadnej odpowiedzi.