Oznaczanie cen w Biedronce. Pismo trafiło do UOKiK
Jak wszyscy dobrze wiemy oznakowanie cen produktów w sklepach może przyprawić naprawdę o zawrót głowy. Chodzi m.in. o tzw. wielosztuki, które zostały spopularyzowane przez Żabki. Ten chwyt marketingowy chętnie przejęły także inne sieci. Chociażby Biedronka, która prezentuje dużą czcionką cenę, która obowiązuje tylko w przypadku zakupu określonej liczby danego produktu.
A co z ceną regularną? Ona oczywiście na metce też występuje, ale jest zapisana dość małą czcionką. Może to sprawić, że osoby słabowidzące będą miały problem z odczytaniem zwykłej ceny, która jest często dość dobrze "ukryta" w gąszczu innych informacji.
Niejednoznaczne prezentowanie cen przez sieci handlowe nie jest tematem nowym, ale w związku z wszechobecną inflacją, jest ponownie wywołany na tapet. W listopadzie tego roku, na naszych łamach, informowaliśmy, że Michał Kołodziejczak, założyciel Agrounii i poseł wybrany z list Koalicji Obywatelskiej, złożył interpelację dotyczącą oznakowania cen produktów w sklepach spożywczych.
Teraz natomiast ekonomista Rafał Mundry opublikował w sieci treść listu, jaki wysłał do Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Chodzi o prezentację promocyjnych cen w Biedronce. W serwisie "X" (dawniej Twitter) przytoczył on także rozmowę ze starszą panią, która miała miejsce w jednym ze sklepów tej sieci. Brzmiała ona następująco:
– Rzeczywiście ta margaryna kosztuje 4,49 zł?
– Tak, jak się weźmie dwie - mówię
– O! I tyle zapłacę?
– Nie, 2x tyle
– A gdzie cena za 1 szt?
– Na dole
– Ale tego już nie widać
Na powyższych przykładzie zdjęciowym, który przywołał Rafał Mundry, naprawdę trzeba mieć bardzo dobry wzrok, aby dostrzec w lewym dolnym rogu, ile wynosi cena regularna bez żadnych promocji.
– Jak coś jest sprzedawane w komplecie/zestawie dwóch sztuk, to powinna być cena za cały zestaw, a nie pół – zwraca uwagę ekonomista. I dodaje: – Mam wątpliwość czy tak prezentowana cena może być zaprezentowana zgodnie z Art. 4, ust 1 Ustawy tj, niebudzący wątpliwość i umożliwiające porównanie cen. Ciekawe czy UOKIK podziela to.
Być może wkrótce się dowiemy, bo – jak już wspomnieliśmy – Mundry przesłał pismo w tej sprawie do Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Jego treść można znaleźć także w serwisie "X". Czytamy w nim m.in., że:
– Nie ma czegoś takiego jak cena 4,49 za zakupiony produkt. W rzeczywistości promocja polega na kupieniu dwóch sztuk i wtedy finalnie zapłata za całość wynosi 8,98 zł. Zatem w rzeczywistości jest to zestaw (komplet) składający się z dwóch sztuk. [...] Zatem prezentowana cena za jedną sztuką 4,49 zł wprowadza w błąd, gdyż prezentuje cenę za połowę ów promocyjnego zestawu. I nie da się kupić jednej sztuki tego produktu za widoczną cenę. [...] Da się kupić albo jedną sztukę za cenę regularną 5,76 zł, albo zestaw składający się z dwóch sztuk za 8,89 zł.
A co na to sama Biedronka? Portal "bizblog.pl" postanowił poprosić o komentarz w tej sprawie biuro prasowe, ale nie otrzymał, do momentu publikacji swojego tekstu, żadnej odpowiedzi.