Barbórka każdego roku na Śląsku obchodzona jest 4 grudnia. Górnicze święto, niesłusznie zwane Dniem Górnika, wciąż jest uznawane za święto całego Śląska. Górników w śląskich kopalniach pracuje już dzisiaj tylko około 73 tysięcy, podczas gdy pod koniec PRL było ich niemal 400 tysięcy. Ale to nic nie znaczy. Tradycja zobowiązuje. I zgodnie z tradycją w Barbórkę orkiestra górnicza budzi mieszkańców Katowic.
Przemarsz orkiestry górniczej przez Nikiszowiec
Nikiszowiec to jedno z najstarszych osiedli górniczych. Pamięta nawet przedwojenne Barbórki. Tak jak wtedy, także w środę, 4 grudnia, przez centrum Nikiszowca obok kościoła św. Anny przechodzi górnicza orkiestra dęta. Zwykle witają ją oklaski mieszkańców, czekających z utęsknieniem na tradycyjne marsze górnicze grane na trąbkach, klarnetach, fletach i miarowo wybijającym rytm wielkim bębnem. Tak było i tym razem, chociaż orkiestra jest coraz mniejsza.
Zobacz zdjęcia z 4 grudnia 2024 roku
Cieszymy się z tego, jak przyjmują nas mieszkańcy. W Barbórkę gramy tylko dla nich, aby podtrzymać i zachować śląską kulturę
– mówi Andrzej Pisarzowski, kapelmistrz orkiestry Wieczorek.
Orkiestra Wieczorek jest jedną z ostatnich na Śląsku
Orkiestra Wieczorek działa pod batutą Andrzeja Pisarzowskiego już 36 lat. Przetrwała trudne czasy rozwiązywania orkiestr wraz z likwidacją kolejnych kopalń. Kopalnia Węgla Kamiennego Wieczorek działać przestała wiele lat temu, ale orkiestra pozostała. Gdy skończyły się dofinansowania i dotacje zakładowe, Andrzej Pisarzowski założył działalność gospodarczą i w ten sposób ratuje tradycję.
Zmienił i rozszerzył repertuar o utwory sakralne, standardy jazzowe i najnowsze przeboje muzyki rozrywkowej. W składzie jest do 45 instrumentalistów. Występują jako orkiestra marszowa lub estradowo-rozrywkowa. Grają zwykle na zamówienia w czasie imprez plenerowych i zamkniętych nieczęsto otrzymując zlecenia z katowickiego urzędu.
Zobacz zdjęcia
Inne kraje dbają o zachowanie kultury, ale ja tutaj tego nie czuję. Dzisiaj graliśmy marsze normalne ale w zasadzie powinniśmy zagrać marsze żałobne
- mówił kapelmistrz Andrzej Pisarzowski już cztery lata temu.
Od tego czasu sytuacja nie poprawiła się ani trochę. Na tegoroczną górniczą pobudkę na Nikiszowcu muzycy zjechali się z różnych stron Katowic. Trudno było ich skompletować. Niektórzy musieli wziąć urlopy. Za ten występ nie otrzymali żadnego wynagrodzenia. Niestety każdy następny rok może być ostatnim pięknej 113-letniej historii Górniczej Orkiestry Dętej KWK Wieczorek.