Nowa seria kryminałów Kryminalny Śląsk autorstwa Magdaleny Majcher

i

Autor: Agata Olejarczyk

Katowice

"Bajtel" to nowa powieść kryminalna Magdaleny Majcher. To bolesny obraz Śląska z przełomu wieków

2025-03-25 15:09

"Bajtel" Magdaleny Majcher zabiera nas do Śląska przełomu wieków, brudnego, biednego i pełnego uprzedzeń. To podróż wstrząsająca, która przestrzega przed ocenianiem drugiego człowieka ze względu na miejsce jego pochodzenia. Lekcja ta jest dziś równie aktualna co trzydzieści lat temu, kiedy toczy się akcja książki.

Śląsk jest wymarzoną scenerią do intrygi kryminalnej

Magdalena Majcher ma na koncie ponad 30 powieści. W swojej twórczości kładzie duży nacisk na problemy społeczne, takie jak przemoc domowa, wykluczenia, prześladowania. Teraz postanowiła wyjść do czytelników z nową serią kryminałów inspirowanych prawdziwymi wydarzeniami ze Śląska. 

Trzytomowy "Kryminalny Śląsk" otwiera "Bajtel", który pojawi się na półkach księgarni w całej Polsce 26 maca. Historia zaczyna się w 1998 roku w Szopienicach, zaniedbanej dzielnicy Katowic, gdzie pewnego, czerwcowego popołudnia z podwórka znika Dorotka. Kilkanaście godzin później jej ciało zostaje znalezione w pobliskim stawie. Policja robi, co może, by ustalić tożsamość mordercy. Własne śledztwo w sprawie śmierci dziewczynki rozpoczyna dziennikarz Borys Dyrda. 

W rozmowie z "ESKĄ" autorka zdradza kulisy powstania książki:

W przypadku "Bajtla" inspiracją nie było konkretne zaginięcie, a raczej teoria wysnuta przez lokalne dzienniki. Pod koniec lat dziewięćdziesiątych i na początku nowego tysiąclecia na Śląsku zaginęło kilkoro dzieci. Część dziennikarzy zwróciła uwagę na podobieństwa między zaginięciami. Wszystkie dzieci pochodziły z wielodzietnych, niezamożnych rodzin, wychowywały się praktycznie same na podwórkach i zaginęły w okresie jesienno-zimowym, w bliskiej odległości od domu. Te sprawy nigdy nie zostały rozwiązane, do dziś nie wiemy, co się z tymi dziećmi stało. Zaczęłam się zastanawiać, czy faktycznie na Śląsku grasował seryjny porywacz? Dlaczego miałby pozostać przez tyle lat niezauważony? Jaka mogłaby być jego motywacja? Te przemyślenia zaowocowały powstaniem "Bajtla", fikcyjnego kryminału z fikcyjnymi bohaterami.

W "Bajtlu" podążamy za Borysem Dyrdą, dziennikarzem "Dziennika Zachodniego", który w poszukiwaniu informacji wyrusza w mroczne zakamarki Śląska, do dzielnic biedy, gdzie alkohol, przemoc i bezrobocie są na porządku dziennym.

– Policja mogłaby więc potraktować zgłoszenie zaginięcia takiego dziecka jako ucieczkę z domu. A klimat, który panował na Śląsku w latach dziewięćdziesiątych, sprzyjał przestępcom. Wielkie zakłady przemysłowe upadały, rosło bezrobocie i bieda, a wraz z nimi przestępczość. Trzeba było kraść, by mieć z czego żyć. Każdy to wiedział i każdy odwracał wzrok. Dla osób, które chciały zrobić coś złego to były idealne warunki – opowiada Magda.

Jak dodaje, to właśnie ze względu na swoją specyfikę Śląsk jest wymarzoną scenerią do intrygi kryminalnej z seryjnym sprawcą.

Aglomeracja górnośląska jest największa w Polsce, w całej konurbacji mieszka więcej ludzi niż w Warszawie. A jednocześnie każde miasto działa niezależnie, ma własny samorząd, własne instytucje i jednostki policji. Dziś oczywiście mamy do dyspozycji nowoczesne technologie, ale wcześniej wymiana informacji między komendami i koordynacja działań była utrudniona. To zaś pozwalało przestępcom działać na stosunkowo dużym rejonie i pozostawać poza radarem. Nie było też mediów społecznościowych, w których mogłyby ukazać się apele rodzin zaginionych dzieci – tłumaczy.

Autorka na razie nie chce zdradzać szczegółów kolejnych tomów. Mówi jedynie, że w każdym poznamy Śląsk z nieco innej strony. W pierwszym mamy do czynienia z dzielnicami biedy, w drugim zobaczymy z bliska śląskie środowisko artystyczne.

Śląsk Radio ESKA Google News

"Bajtel" przestrzega przed stygmatyzacją ludzi 

W książkach Magdaleny Śląsk nie tyle jest tłem, co drugoplanowym bohaterem. Tak było w przypadku książki "Doktórka od familoków", która przedstawia prawdziwą historię dr Jolanty Wadowskiej-Król. Śląska lekarka w latach 70. ubiegłego wieku rozpoznała i leczyła ołowicę u dzieci mieszkających w Szopienicach, w pobliżu huty ołowiu.

Gdy pracowałam nad "Doktórką od familoków" zapytałam doktor Wadowską-Król, czy dzisiejsze Szopienice są, jakie są ze względu na hutę. Pani doktor nie wahała się ani chwili: "Oczywiście". Huta w momencie rozkwitu zatrudniała około 5 tys. osób i miała 17 działów produkcyjnych, w każdym obrabiano inny metal ciężki: ołów, cynk, kadm... Metale ciężkie oddziałują między innymi na układ nerwowy, prowadzą do poważnych schorzeń, wpływają negatywnie na koncentrację, pamięć, obniżają kapitał intelektualny. To wszystko wpływa pośrednio na problemy ze zdobyciem wykształcenia, znalezieniem i utrzymaniem pracy, a w konsekwencji prowadzi do wzrostu przestępczości. Szopienice są najlepszym dowodem na to, że wbrew temu, co się nam powtarza, nie każdy jest kowalem swojego losu. Życie tych ludzi potoczyłoby się zupełnie inaczej, gdyby tylko urodzili się w innych dzielnicach Katowic. Takie przesłanie płynie również z "Bajtla", w którym obserwujemy ludzi przegranych, zanim zdążyli stanąć do jakiś rozgrywek, zanim zaczęli na dobre żyć. Ale to też historia o tym, aby nie stygmatyzować drugiego człowieka ze względu na miejsce jego pochodzenia. Rozwiązanie zagadki kryminalnej zostało właśnie tak skonstruowane, aby podkreślić, że w każdym środowisku są zarówno ludzie dobrzy, jak i źli, i że powinniśmy oceniać człowieka jako jednostkę przez pryzmat tego, co sobą reprezentuje, jak się zachowuje, jakie wartości wyznaje – opowiada Magdalena.

Śląsk, choć bardziej współczesny możemy również obserwować w "Mocnej więzi",  powieści z gatunku true crime o zabójstwie Anny Garskiej. Pracując nad książką, spędziła godziny na czytaniu akt sądowych i rozmowie z bliskimi Anny.

Wszyscy byli zszokowani, że Marek to zrobił. Człowiek, który nigdy nie podnosił głosu, zawsze opanowany, spokojny. Tragedia, do której doszło była kulminacją kilku czynników. Ania zginęła dlatego, że kochała, chciała być kochaną i chciała walczyć o swoją rodzinę. Niestety, Marek nie chciał, a może nie potrafił przyznać, że jego małżeństwo było porażką, że kogoś poznał i zamierza odejść od żony. Uznał, że łatwiej będzie się po prostu Ani pozbyć – opowiada Magda.

Pisarka z Katowic podejmuje trudne tematy

Równie wymagająca była praca nad "Małymi zbrodniami", które opowiadają historię dzieciobójczyni z Wrotnowa w województwie mazowieckim. Na szczęście trud się opłacił – powieść przyniosła autorce nominację do Bestsellerów Empiku oraz nagrodę Best Audio Empik Go.

Zawsze zastanawiała mnie natura zła. Chciałam zrozumieć, jak to się dzieje, że człowiek przechodzi na tę drugą stronę. Dziś mogę powiedzieć, że najbardziej przerażający wniosek, który wyciągnęłam z pracy nad powieściami true crime jest taki, że mało jest zabójców zepsutych do szpiku kości. W przeważającej liczbie przypadków to są po prostu ludzie, którzy pod wpływem pewnych czynników, w określonych okolicznościach potrafili zabić – uważa Magda.

Niezależnie od gatunku, dla autorki ważny jest kontekst społeczny. Jak mówi, literatura rozrywkowa może być głosem w ważnych dyskusjach na temat problemów i uwrażliwiać czytelnika na drugiego człowieka. Przykładem może posłużyć "Stan nie! błogosławiony", jedna z jej pierwszych książek. Opowiada ona historię ciężarnej kobiety, która dowiaduje się, że istnieje duże ryzyko urodzenia dziecka z zespołem Downa.

Książka ujrzała światło dziennie przez Czarnym Poniedziałkiem, jeszcze przed zmianą prawa aborcyjnego. Zanim poszła do druku, obawiałam się krytyki ze strony prawicowych środowisk. Dlatego zaskoczyło mnie, że uznali ją "za swoją" zarówno zwolennicy, jak i przeciwnicy liberalizacji prawa aborcyjnego. To było dla mnie pozytywnym sygnałem, że mogę napisać książkę na trudny temat w taki sposób, by nie narzucać czytelnikowi jedynego, słusznego sposobu myślenia, tylko dać mu wolny wybór – wspomina Magdalena.