Sakowski krytykuje Śląski Festiwal Nauki za zaproszenie Witczaka

i

Autor: Łukasz Sakowski I ŚFN

Katowice

Afera wokół Śląskiego Festiwalu Nauki. Prowodyrem Sakowski. Chodzi o ideologię

Kolejna edycja Śląskiego Festiwalu Nauki i kolejna afera z Łukaszem Sakowskim w roli głównej. W zeszłym roku na organizatorów spadła fala krytyki za zaproszenie blogera w roli prelegenta. Finalnie jego występ został odwołany. Tym razem Sakowski postanowił odwrócić planszę i publicznie skrytykował jednego z gości ŚFN, bo na zdjęciu ma... makijaż.

Śląski Festiwal Nauki w Katowicach

Przed nami 8. Śląski Festiwal Nauki. Tegoroczna edycja wydarzenia odbędzie się w dniach 7-9 grudnia 2024 roku w Międzynarodowym Centrum Kongresowym w Katowicach. Choć prace nad programem cały czas trwają, organizatorzy postanowili uchylić rąbka tajemnicy i przedstawili pierwszych gości.

Jednym z ekspertów zaproszonych do udziału w tegorocznej edycji festiwalu jest Mateusz Witczak. Jak wynika z opisu na stronie festiwalu, Witczak to krytyk, felietonista i dziennikarz. Był redaktorem naczelnym portalu PolskiGamedev.pl oraz magazynu „PolskiGamedev.pl”, a także wieloletnim szefem działu publicystyki w kultowym miesięczniku „CD-Action". Zawodowo zajmuje się tematem kultury cyfrowej, sprawami mniejszości i prawami człowieka. 

Ale dla Łukasza Sakowskiego ten opis okazał się za długi. Postanowił więc skomentować udział Witczaka na podstawie zdjęcia, kierując się starą, dobrą zasadą oceniania książki po okładce. 

Kim jest Łukasz Sakowski? 

Dla tych, którzy Łukasza Sakowskiego nie znają - to dziennikarz i autor popularnonaukowego bloga "To Tylko Teoria", który kilka lat temu zasłynął jako pomysłodawca plebiscytu na "Biologiczną Bzdurę Roku", a w ostatnich miesiącach przeżywa wizerunkowy kryzys.

Wszystko zaczęło się wiosną 2023 roku, gdy opisał swoją historię tranzycji i detranzycja. W dużym skrócie: jako nastolatek Sakowski pod wpływem 40-letniej osoby transpłciowej zdecydował się zmienić płeć na żeńską. Zaczął brać środki blokujące działanie testosteronu i żeńskie hormony, a w wieku 18 lat sądownie zmienił imię na żeńskie. Trzy lata później zrozumiał, że tranzycja była pomyłką i rozpoczął proces detranzycji.

Na Sakowskiego spadła fala krytyki ze strony środowiska trans, a także niektórych naukowców, którzy zarzucili mu szerzenie fake newsów. Od tego momentu bloger skupił się na temacie transpłciowości i publicznym żaleniu się, że już nie jest nigdzie zapraszany, bo pseudoaktywiści za każdym razem organizują przeciwko niemu nagonkę.

Tak stało się podczas poprzedniej edycji Śląskiego Festiwalu Nauki. Łukasz Sakowski został zaproszony, by opowiedzieć o swojej działalności populatyzatorskiej i konkursie na „Biologiczną Bzdurę Roku". Jego obecność na liście gości wywołała ogromne kontrowersje, na organizatorów spadły gromy, a część prelegentów oświadczyła, że nie weźmie udziału w wydarzeniu, jeśli Sakowski będzie prelegentem. Pod wpływem krytyki władze Festiwalu odwołały jego wystąpienie.

Sakowski skrytykował udział Witczaka. "Śląski Festiwal Nauki brnie w ideologię trans"

Być może to właśnie zeszłoroczne upokorzenie sprawiło, że Sakowski postanowił skomentować obecność Mateusza Witczaka podczas tegorocznej edycji festiwalu. Na swoim facebookowym profilu opublikował screenshota ze zdjęciem dziennikarza, który ma pomalowane oczy i usta, różowe kolczyki z piór w uszach i brokat na szyi.

Śląski Festiwal Nauki poszedł za ciosem i brnie w ideologię trans i subkulturę queer zamiast w naukę - napisał Sakowski.

Witczak odbija pałeczkę. "Nie życzę sobie, by kompetencje osób queerowych kwestionował zwykły młotek"

Do sprawy odniósł się już Mateusz Witczak, który w długim wpisie na Facebooku przytoczył swój niezwykle bogaty dorobek zawodowy. Wbił też szpilę Sakowskiemu, którego nazwał "czołowym polskim transfobem".  

Pisanie przez Sakowskiego o „brnięciu (przez festiwal) w ideologię trans” na podstawie fotografii (!) jednego z gości imprezy uważam za nadużycie niegodne „popularyzatora nauki”, za którego ów się przecież uważa. Zwłaszcza że sprawdzenie, skąd się na evencie wziąłem, nie wymagało wielkiego researchu. Wystarczyło kliknąć w moje bio na stronie ŚFN, w czym jednak, domniemuję, autorowi wpisu przeszkodziło ideologiczne zacietrzewienie.

Rozmawiałem o sprawie z Uniwersytetem Śląskim, który przeprosił mnie za ukrycie wpisu, zapewniając o wsparciu i sojusznictwie. Na swój sposób wcale się zresztą nie dziwię, że jego zespół medialny usunął tego posta. Z doświadczenia wiem, jak takie ataki mogą odbić się i na wizerunku imprezy, i na zespole, który nie chce przecież dawać widoczności alt-rightowym oszołomom.

Robi mi się jednak po ludzku smutno, że w 2024 r. queerowość nadal jest traktowana jak zarzut. Jestem osobą cispłciową, mam jednak ogromny przywilej przyjaźnić się z atakowanymi często przez Sakowskiego osobami trans, które są wybitnymi ekspertami i ekspertkami w swoich dziedzinach. Ani tożsamość płciowa, ani ekspresja nie mogą podważać ich profesjonalnych kompetencji.

Dzieje się tak, bo i w nauce, i w mediach, branży gier czy polityce nie brakuje Łukaszów Sakowskich. Ludzi, którzy w ramach prywatnych krucjat cynicznie wykorzystują uprzedzenia, manipulują badaniami, konsekwentnie przemilczają niewygodne fakty. Nie wolno nam jednak pozwolić, by granice debaty, a już szczególnie debaty uniwersyteckiej, wyznaczał ich dogmatyzm - przekazał Mateusz Witczak na Facebooku. 

Sakowski znów krytykowany 

Internauci murem stanęli za Witczakiem. Pod postem dziennikarza znalazło się ponad sto komentarzy, w przeważającej części krytycznych wobec Sakowskiego. 

"Tragedia z tym człowiekiem. Kiedy on w końcu się zmęczy tym jadem który sączy?" - zapytała jedna internautka. "Sakowski już od długiego czasu po prostu kojarzy mi się z antyludzkim aktywizmem anty-trans i z nauką to dla mnie on nie ma nic wspólnego" - dodał kolejny. Ale na szczególną uwagę zasługuje komentarz pana Krzysztofa, dlatego przytaczamy go w całości poniżej. 

Rok temu rektor Uniwersytetu Śląskiego, studenci oraz akademicy (czyli de facto reprezentacja całej społeczności uczelni) oprotestowali obecność Sakowskiego w jednym z paneli z uwagi na słabe kwalifikacje merytoryczne. Zostało to potem przedstawione jako atak i KĄSEL KULCZUR. Rok później Sakowski publicznie canceluje eksperta, któremu mógłby buty wiązać, za wygląd. Jeśli to nie jest dowód małostkowości i zawiści, a także jak najniższych kwalifikacji w zakresie weryfikacji źródeł, to nie wiem, co nim jest".