Udało nam się porozmawiać z byłymi, jak i obecnymi pracownikami Kolei Śląskich, którzy ze strachu o utratę pracy chcą pozostać anonimowi. Przedstawione przez nich sytuacje dotyczą tego, co dzieje się wewnątrz spółki Kolei Śląskich i zasługują na kilka osobnych artykułów. Poniżej skupimy się na opisaniu problemu zastraszania pracowników przez pracodawcę.
Pracownicy Kolei Śląskich czują się zastraszani
Od kilku miesięcy wewnątrz spółki Kolei Śląskich wśród pracowników narasta poczucie bezradności. Czarę goryczy przelała informacja dotycząca wprowadzenia 10 zł dodatkowej opłaty za wydanie biletu przez konduktora na każdej stacji, na której znajduje się biletomat lub kasa biletowa.
Pracownicy Kolei nie zgadzają się z wprowadzanymi zmianami i próbują zwrócić uwagę na panującą niezgodę, bardzo często poprzez komentowanie postów Kolei na Facebook’u. Jednak Koleje Śląskie obawiając się krytyki skrzętnie ukrywają, bądź usuwają komentarze i wzywają pracowników do tłumaczenia się ze swoich opinii.
Wzywam (…) do złożenia wyjaśnień na okoliczność podejrzenia działania przeciwko dobru zakładu pracy oraz wizerunku pracodawcy poprzez negowanie podejmowanych przez niego działań i polityki taryfowej oraz omawiania spraw wewnętrzorganizacyjnych na platformie mediów społecznościowych poprzez zamieszczenie własnych komentarzy i postów, które mają na celu dyskredytację zarządu Spółki, Rzecznika Biura Prasowego i pracowników innych Biur – napisano w wiadomości do pracowników Kolei.
Zapytaliśmy u źródła dlaczego pracownicy Kolei Śląskich są wzywani do tłumaczenia się ze swoich opinii.
Pracownicy nie są wzywani do tłumaczenia się ze swoich opinii, ale monitorujemy wszystkie wpisy na naszym Facebook’u i w ogóle w naszych mediach społecznościowych pod wieloma kątami - pod kątem trollingu, dezinformacji, kwestii związanych z wojną w Ukrainie. I naturalnie sprawdzamy, czy w komentarzach nie pojawiają się treści niezgodne z etyką, z przepisami prawa, z regulacjami wewnętrznymi. Jeśli byłoby cokolwiek, co dezinformuje pasażera, a jest to „uwiarygadniane” przez osobę, która deklaruje powiązanie z Kolejami Śląskimi – prawdziwe, bądź nie – to taka osoba jest proszona o wyjaśnienie dlaczego zachowała się w taki sposób – mówi Maciej Zaremba rzecznik prasowy Kolei Śląskich.
Koleje Śląskie zakłamują rzeczywistość?
- W spółce nie dzieje się dobrze – mówią nam pracownicy Kolei Śląskich. Mimo to przewoźnik przekonuje na Facebook’u: „Pełna jedność Załogi Kolei Śląskich po spotkaniu dotyczącym zmian w taryfie […]”
Natomiast z komentarzy i rozmowy z pracownikami Kolei dowiadujemy się, że jeden ze związków zawodowych działający w spółce przyjął do wiadomości stanowisko Zarządu Kolei Śląskich, ale jest przeciwny pobieraniu opłaty za wydanie biletu w pociągach na stacjach, gdzie znajdują się biletomaty.
Kto i jaki cel miał autor tego pomysłu, żeby coś takiego opublikować w przestrzeni publicznej. Coś co dyskredytuje nas, jako drużyny konduktorskie, które są przeciwne temu pomysłowi. Byliśmy przeciwni, ale to działo się za kulisami – wewnątrz spółki. Nikt nie zamierzał tego ujawniać, bo nasz sprzeciw nie był jakoś manifestowany. Jedynie poszła informacja, że jest to za późno wdrażane, bo zostało 6 dni do wdrożenia oferty, a podróżni jeszcze o tym nie wiedzieli – informuje jeden z pracowników Kolei.
Dezinformacja w wypowiedzi prezesa Kolei Śląskich
Jak zauważają pracownicy Kolei Śląskich, w wywiadzie na portalu Ślązag.pl prezes spółki Patryk Świrski przekazał informację dotyczącą braku naliczania dodatkowej opłaty za brak biletu dzieciom i młodzieży. Tylko problem polega na tym, że takiego zapisu nie znajdziemy w taryfikatorze. O tę nieścisłość dopytaliśmy rzecznika Kolei Śląskich.
Już to prostuję. Dzisiaj w tym wywiadzie znajdziemy informację, że dzieci, młodzież i dorośli – tutaj niefortunnie złożyło się zdanie – jeśli nie mają gotówki, nie są zmuszani do płatności kartą, na stacjach, na których nie można zapłacić gotówką i to zostało skorygowane. W momencie kiedy pasażerowie trafią na biletomat, który nie obsługuje płatności gotówkowych, nikt ich nie będzie zmuszać do posiadania karty – tłumaczy rzecznik.
Na końcu i tak „obrywa” się pracownikom Kolei. Wywiad, co prawda edytowano, ale znajdziemy w nim informację, która zrzuca obowiązki przewoźnika na szeregowych pracowników. Mimo że ci nie są – jak sami podkreślają – wystarczająco informowani o zmianach. Tak jak w wypadku tej informacji dotyczącej dzieci i młodzieży.
[...} ponownie unaocznia się kluczowa rola personelu pokładowego. To kierownicy pociągów i konduktorzy mają bezpośredni kontakt z pasażerami i to oni w profesjonalny sposób informują o wszelkich zmianach – informował na łamach portalu Ślązag.pl prezes Kolei Śląskich Patryk Świrski.
Pracownicy czują się poszkodowani, kiedy to nie oni są pierwszymi osobami, które informuje się o zmianach, a są nimi pasażerowie. Tym bardziej, że niewiedza nie wynika z winy pracownika, a z błędnie przekazanej informacji przez przewoźnika albo nawet jej braku.
To nie jest tylko zmiana taryfy, to jest próba zmieniania sposobu myślenia ludzi. Zmiany sposobu zachowania i nawyków ludzi. Taką zmianę powinno się publikować przynajmniej miesiąc wcześniej i to w bardzo szerokich mediach, żeby pasażerowie mieli możliwość sprawdzić samemu jak działają te biletomaty. To jest już trzeci przypadek, w którym drużyny konduktorskie dowiadują się o czymś z mediów – mimo że powinniśmy być informowani jako pierwsi – kwituje jeden z pracowników Kolei Śląskich.