Wpadli na pomysł jak szybko i skutecznie dostać się do szpitala. Ich nieodpowiedzialne zachowanie może kosztować życie drugiego człowieka

Czas pandemii koronawirusa mocno uderzył w system ochrony zdrowia. Pacjenci dzwonią do Narodowego Funduszu Zdrowia i narzekają na przychodnie i lekarzy pierwszego kontaktu. Zazwyczaj podkreślają, że nie mogą się dodzwonić i zarejestrować do lekarza. Są też tacy, którzy twierdzą, że powinni mieć wykonany zabieg lub operację a te zostały przełożone w szpitalach na inne miesiące z powodu walki z koronawirusem.

Swoje problemy postanowili rozwiązać za pomocą pogotowia ratunkowego. – Nadal sporo pacjentów traktuje nas jak lekarzy pierwszego kontaktu. Nie mogą doczekać się pomocy ze strony POZ chwytają za telefon o dzwonią do stacji pogotowia ratunkowego-- wyjaśnia Wiktor Rybicki, ratownik medyczny z Śląska. Jest to strasznie nieodpowiedzialne. Pacjencji używają słowa kluczy, które sprawiają, że dyspozytor wysyła zespół ratowniczy do osoby zgłaszającą się o pomoc. Mówią o dusznościach i bólu w klatce piersiowej- dodaje ratownik medyczny.

Po przyjeździe na miejsce zespołu ratunkowego, okazuje się, że pacjent oszukał dyspozytora, który odebrał pilne zgłoszenie o zagrożeniu życia. Często zdarza się tak, że na miejscu okazuje się, że pacjent symulował i jest w takim stanie, że wystarczyłaby w jego przypadku teleporada z lekarzem pierwszego kontaktu.

Takie zachowanie jest nie tylko nieodpowiedzialne ale również karalne. Jaka jest kara za nieuzasadnione wezwanie pogotowia? Zgodnie z obowiązującymi przepisami za wezwanie karetki bez wyraźnego powodu grozi grzywna do 1500 zł (wezwana przez pogotowie policja może nałożyć mandat z art. 66 kodeksu wykroczeń).

Masz dla nas ciekawy temat lub wystrzałową nowinę? Napisz do nas na adres [email protected]. Czekamy na zdjęcia, filmy i gorące newsy z Waszej okolicy!