W lombardach zastawiamy swoje życie. To efekt drożyzny
Coraz więcej osób odwiedza lombardy, by zastawić swoje dobra materialne. Co ważniejsze, część z nich nie stać potem na wykupienie ich z powrotem. - Każdego dnia podpisujemy około 30 umów, a proszę przeliczyć to jeszcze przez cały miesiąc. Wyraźnie widać, że przychodzi do nas coraz więcej osób. Tak jest od około dwóch miesięcy - mówi reporterowi RMF FM pani Natalia z jednego katowickich lombardów.
Ludzie w lombardach próbują zastawić wszystko, co ma potencjalną wartość. - Była u nas kobieta, która gotowa była zastawić poduszkę, byle tylko dostać trochę pieniędzy. Pojawił się też 5-latek pytając, czy może coś zastawić. Oczywiście odmówiłam, ale jego najpewniej przysłali rodzice, żeby sprawdzić, co jeszcze mogą do nas przynieść - tłumaczy pracownica katowickiego lombardu - powiedziała w rozmowie z RMF FM pracownica jednego z katowickich lombardów.
Zasady sprzedaży w lombardzie przedmiotów są proste. Klient przynosi przedmiot, zostaje podpisana umowa z datą określającą do kiedy trzeba ją wykupić. Po tym czasie, jeśli przedmiot nie zostaje odkupiony przez właściciela, dobro przejmuje lombard. Najczęściej zastawiane jest złoto, droga elektronika, ale też znajdziemy zabawki dla dzieci czy sprzęty RTV i AGD.
Sprzedajemy lombardom, ale nie stać nas na wykup
Coraz częściej zdarza się, że zastawione w lombardzie rzeczy już tam zostają, ponieważ nie stać nas na ich wykupienie. Zastawianie w lombardach to zresztą nie jedyny sposób, by podreperować domowy budżet w dobie drożyzny. Polacy coraz częściej korzystają z chwilówek. Tylko w zeszłym miesiącu wartość zaciągniętych chwilówek wyniosła 850 mln zł - podaje RMF FM. Jak zresztą wynika z sondażu United Surveys dla RMF FM i "Dziennika Gazety Prawnej", prawie 29 proc. Polaków nie ma żadnych oszczędności. 8,7 proc. respondentów stwierdziło, że zaoszczędziło mniej niż 1 tys. złotych.