Mieszkaniec Tychów Krzysztof S. wyjechał do Stanów Zjednoczonych 12 listopada w celach służbowych. Mężczyzna na co dzień pracował w dziale IT w Knapp Incorporated, globalnej firmie technologicznej. Krzysztof zatrzymał się w hotelu Home 2 Suites by Hilton Joliet w rejonie Chicago. W sobotę 3 grudnia wraz z kilkudziesięcioma współpracownikami pojechał autobusem na firmowe przyjęcie bożonarodzeniowe do centrum Chicago. Po imprezie część osób poszła do baru Howl at the Moon. Wśród nich znajdował się Krzysztof.
Jak relacjonował wtedy jeden z jego znajomych Krzysztof wyszedł z baru około godz. 21. Prawdopodobnie chciał już wracać do hotelu, jednak nigdy tam nie dotarł. Nie nawiązał również żadnego kontaktu z rodziną, a jego telefony przestały być aktywne. Krzysztof S. zaginął w niewyjaśnionych okolicznościach.
Od razu rozpoczęły się poszukiwania Polaka w Stanach Zjednoczonych. Pomoc w znalezieniu go organizowano również w Polsce. Niestety, trzy dni później - 7 grudnia, rodzina poinformowała, że Krzysztof nie żyje. Na ranem amerykańska policja wyłowiła ciało 21-letniego mężczyzny z jeziora Michigan na Oak Street Beach.
W sprawie śmierci 21-letniego tyszanina policja w Chicago wszczęła śledztwo. W ubiegłą środę, trzy miesiące po wyłowieniu jego ciała z jeziora Michigan, podano oficjalną przyczynę śmierci Krzysztofa S. Stwierdzono, że zmarł na skutek przypadkowego utonięcia. Według amerykańskich biegłych, do jego śmierci przyczyniło się zatrucie etanolem.