Pasażerowie w przedświątecznym szale, nie zachowują się wspaniale
Jakie są najdroższe żarty świata? Te robione na lotniskach, o czym przekonała się wczoraj dwójka pasażerów, która chciała z Katowice Airport polecieć do Marsa Alam w Egipcie. W czasie odprawy bagażowej mężczyzna oświadczył, że ma w swoim bagażu granat myśląc, że wszyscy na lotnisku zaczną się śmiać z tego żartu, aż nie pękną. Podobnie musiała pomyśleć pasażerka, która dosłownie strzeliła żartem o broni w swojej walizce. Efekt? Nikt ze strażników granicznych się nie zaśmiał. Panowie od razu przeszukali ich bagaże sprawdzając, czy faktycznie nie ma tam niebezpiecznej broni. Zrobili to na boku tak, aby pasażerowie, którym bardzo zależało na wylocie do Egiptu, mogli zdążyć na samolot.
Zatrzymana dwójka do samolotu już nie wsiadła, bo kapitan statku powietrznego odmówił wpuszczenia ich na pokład. Na dodatek zostali ukarani mandatami. W ich przypadku powiedzenie "Dobry żart tynfa wart" kosztował ich wiele srebrników, którymi opłacili cały swój wyjazd.
Święta uderzyły pasażerowi do głowy? Raczej świąteczne procenty
Jeszcze tego samego dnia straż graniczna musiała interweniować wobec pasażera samolotu, który przyleciał z Reykjavik-Keflavik w Islandii. Mężczyzna zaczął na pokładzie zachowywać się agresywnie i tuż przed lądowaniem kłócić z innymi pasażerami, nie reagując na polecenia załogi. Z pewnością na jego zachowanie wpłynął wypity przez niego alkohol, bowiem wydmuchał blisko 1,6 promila. Na miejsce wezwano siostrę zatrzymanego, która zajęła się nietrzeźwym bratem. To nie koniec jego kłopotów, bowiem za swoje zachowanie będzie odpowiadał przed sądem.
Polecany artykuł: