Szbubaczki, czyli darcie pierza to mówiąc najprościej wyrywanie z gęsich piór chorągiewek od twardych stosin i oddzielanie puchu. To typowo wiejski zwyczaj, który kultywowano w różnych regionach Polski.
Na Śląsku szkubaczki zaczynały się w listopadzie i trwały do końca karnawału. W tym czasie kobiety spotykały się w domu, w którym była panna na wydaniu i razem skubały pierze z gęsi lub kaczek. Jak u jednej gospodyni skończyły, to przenosiły się do następnej chaty i tak dalej aż do momentu, gdy każda miała skończoną robotę. Liczba szkubaczek wahała się do 5 do 15, a w jednym domu spędzało się zwykle 2-3 tygodnie. Każda gospodyni szykowała dla wszystkich drobny poczęstunek. Na Śląsku popularne były kreple i kołocz, do tego herbata albo jakiś mocniejszy trunek, a i eterem się częstowano.
Trzy razy w roku podskubywało się gęsi – były to podskubki. Pierwszy raz w czerwcu, potem w lipcu i we wrześniu. Wtedy pierze jest dojrzałe. Jeśli się gęsi nie posdkubie, to ptaki pióra po prostu tracą bo taka jest ich natura. Za każdym razem zbiera się pierze do worków lnianych, bawełnianych lub papierowych i wrzuca się doń kawałki drewna pokryte żywicą tzw. „szczypki”, żeby mole się nie zalęgły - opowiada pani Gabriela Puzik, sołtys Kadłuba, cytowana w artykule na stronie dladziedzictwa.pl.
Nic nie mogło się zmarnować
Na szkubaczki przynoszono worki z pierzem, które wyciągano na stół. Każda kobieta trzymała przed sobą lub na kolanach miskę, do której wrzucała odarte części pierza. Większe piórka brano w palce, obierano pierze i tak powstawał drogocenny puch. Szych, czyli sztywna część pióra, była wyrzucana na podłogę albo do wiaderka. Ale absolutnie nic nie mogło się zmarnować. Nawet resztki po piórkach, tzw. koduchy wykorzystywano do twardych poduszek, które które służyły w domu jako ozdoba.
Kobiety spotykały się popołudniami w dni powszechne i skubały pierze do wieczora, czasem nawet do późnych godzin nocnych. Zdarzało się, że w szkubaczkach uczestniczyły dzieci i wnuki, które bawiły się ze sobą, podczas gdy mamy i babcie pracowały przy stole. Pierzem ze szkubaczek wypychano pierzyny i poduchy. Takie gotowe komplety dostawały córki na wydaniu, bowiem każda panna młoda w posagu (na Śląsku nazywany wianem) musiała mieć dwie kołdry oraz cztery poduszki. Panny, które brały udział w darciu pierza, były przez zamężne kobiety wtajemniczane w zasady życia małżeńskiego.
Utopce, beboki i inne śląskie zmory
Darcie pierza było zatem formą sąsiedzkiej pomocy, ale także formą spotkania towarzyskiego. Podczas szkubaczek kobiety opowiadały sobie dowcipy, wspominały dawne czasy, a czasem śpiewały. Często też dzieliły się upiornymi historiami o duchach i zmorach. Na Górnym Śląsku straszono się utopcami, bebokami, zmorami i strzygami.
W tamte jesienne wieczory, skubiąc pierze, omy i ciotki opowiadały straszne historie o śląskich potworach. Dzieci podsłuchiwały z wypiekami na twarzy legendy o utopku, dioble czy zmorze. Każda miejscowość, ulica, a nawet rodzina miały swoje bery i bojki (bajki) o spotkaniach z demonami, krążące przez pokolenia po Górnym Śląsku - pisze red. Kamil Iwanicki w artykule na stronie ciekawostkihistoryczne.pl.
Zwyczaj, który przetrwał dzięki kobietom
Ostatniego dnia szkubaczek organizowano wyszkubek (wyskubek), czyli wielką ucztę połączoną z tańcami. Tego dnia do kobiet dołączali mężczyźni; kawalerowie mogli się rozejrzeć za wolnymi pannami. A czasem dla żartu wpuszczali do pokoju gołębia, który skrzydłami sprawiał, że gęsi puch fruwał po całym domu.
Dziś, gdy w sklepach możemy kupić gotowe kołdry i poduszki, darcie pierza straciło swoje pierwotne znaczenie. Tradycję przed zapomnieniem starają się ratować poszczególne gminy, które zapraszają swoich mieszkańców do wspólnego darcia pierza. Takie inicjatywy w ostatnich latach zorganizowały m.in. Brenna i Wisła. Ale największe zasługi w kwestii przetrwania zwyczaju mają kobiety. To one dbają o to, by wiedza o darciu pierza przetrwała kolejne pokolenia; one uczą szkubania swoje córki i wnuczki; wreszcie - to one nadal spotykają się na szkubaczki, bo te spotkania najzwyczajniej w świecie lubią. Bo szbubaczki to zwyczaj od kobiet i dla kobiet.
Polecany artykuł: