Mieszkańcy Mikołowa mają już dosyć. Każdego dnia obawiają się i martwią o swoją przyszłość. A wszystko przez plany Centralnego Portu Komunikacyjnego. Według map, na których rozrysowane zostały trasy, część domów zostanie zburzona. Ludzie będą musieli zostać wysiedleni z własnych domostw. Większość z nich ma kredyty, które muszą spłacać. Nie wiedzą, kto to za nich zrobi i gdzie będą musieli się podziać.
- Nikt z nami tego nie konsultował. Dodali mapy, rozrysowali trasy i tyle. Przychodzą do nas na podwórka, coś mierzą, ale nic nie mówią. Doliczyliśmy się, że w Mokrem ma zostać zburzonych około 50 domów. Co z tymi ludźmi? Gdzie oni pójdą? Nikt nic nie wie, nikt z nami nie chce rozmawiać - mówią mieszkańcy
Jak podkreślają, żyją w tym mieście od wielu lat. Niektórzy odziedziczyli domy po swych dziadkach, a teraz ma to im zostać zabrane. Wśród protestujących znalazły się także osoby, które niedawno co się wybudowały. Wybrały te tereny ze względu na okolicę, przyrodę, a przede wszystkim ciszę i spokój
Plan obejmuje nie tylko zburzenie domów, ale i również mocną ingerencję w środowisko naturalne. Znaczna część Śląskiego Ogrodu Botanicznego zostałaby przekształcona w tereny pod budowę kolei. Co za tym idzie? Zwierzęta osiedlające się w tych terenach nie miałyby gdzie żyć. Dodatkowo kolej zanieczyściłaby źródła wody, z której korzystają mieszkańcy.
W przypadku niektórych wariantów tory zostałyby wybudowane zaraz obok domostw, zakłócając tym samym ciszę i spokój mieszkańców. Jak mówią
- Jak my będziemy żyć w takim hałasie? Chcą nam jeszcze wybudować terminal intermodalny, na środku zabudowanego terenu. Mamy codziennie słuchać tego hałasu? Jak? Jak będą dzieci zasypiać i się uczyć? Tak być nie może, nie zgadzamy się na to
W proteście udział wziął również burmistrz miasta Stanisław Piechula. Jak dodaje:
- Wyznaczono takie trasy, które zaburzają nasze środowisko, naszą przyrodę w Mikołowie. Dodatkowo chcą zburzyć domy, na co nie możemy pozwolić i nie pozwolimy. Będziemy się od tego odwoływać.
Protest odbył się z zachowaniem szczególnych ostrożności. Uczestnicy protestu mieli na sobie kamizelki oraz maseczki. Ruchem drogowym kierowała policja, za co organizatorzy byli jej wdzięczni. Wielokrotnie także dziękowali kierowcom za cierpliwość.