Donald Tusk, lider Platformy Obywatelskiej, w piątek przyjechał do Raciborza, aby spotkać się z pracownikami i związkowcami Rafako - największego polskiego producenta kotłów. Rafako grozi upadłość ponieważ przed tygodniem Tauron wezwał zakład do zapłaty ponad 1,3 mld zł tytułem kar umownych i odszkodowań za niewłaściwie działający bloku 910MW elektrowni w Jaworznie.
- Nie zastąpię Mateusza Morawieckiego – nie jestem premierem, nie zastąpię sądu polubownego, nie zastąpię Prokuratorii Generalnej. Wasi związkowi liderzy napisali w zaproszeniu do mnie, że liczą na jedno, że dzięki mojej obecności będzie głośniej w tej sprawie – wyjaśnił Donald Tusk. - Zrozumiałem, że mogę się przydać, bo pewnie rządzący zwrócą trochę bardziej uwagę na to, co tu się dzieje.
Rafako przegrywa z Tauronem
Szef Platformy deklarował kilka powodów, aby "starać się pomóc w ratowaniu Rafako". Wskazał m.in., że czuje się współodpowiedzialny za to, co się dzieje z firmą w ostatnich latach ponieważ, gdy był premierem, współuczestniczył w przygotowywaniu zmian w polskiej energetyce. Podkreślił w tym kontekście, że "niezależnie od tego, kto będzie rządził, przyszłość polskiej energetyki zależy w dużym stopniu od takich firm i konkretnie od takiej firmy, jak Rafako".
- Rafako ma reputację jednej z najlepszych, najnowocześniejszych firm i w waszych rękach będą w dużej mierze klucze do tego, czy my tę energetykę polską przekształcimy, czy nie. Ale do tego potrzebny jest warunek: nie możecie upaść – zastrzegł lider PO.
Donald Tusk w Rafako
Zobacz zdjęcia
Tauron kontra Rafako: jak zareaguje rząd?
Nawiązując do piątkowego spotkania prasowego władz spółki Tauron Wytwarzanie, które miało się rozpocząć już po wizycie Tuska w Raciborzu, przewodniczący Platformy wyraził nadzieję, że władze koncernu zadeklarują, "czy chcą pomóc rozwiązać problem, czy chcą dobić Rafako, bo ktoś tam ma jakieś swoje interesy".
- Nie wyobrażam sobie sytuacji, aby efektem działania władzy i wielkiej spółki Skarbu Państwa, było zniszczenie innej polskiej firmy. Ktoś, przepraszam za uproszczenie, ale ktoś te kotły będzie musiał albo robić, albo przywieźć. Wszyscy wolelibyśmy, niezależnie od barw politycznych, ażeby to polska firma działała na polskim i na śląskim rynku, szczególnie w perspektywie tych najbliższych lat, gdzie ten rynek będzie olbrzymi. Znaczy, wy jesteście potrzebni nie tylko sobie, ale będziecie potrzebni Polsce – ocenił polityk.
Pomoc dla Rafako
Przewodniczący Niezależnego Samorządnego Związku Zawodowego Pracowników Rafako Marek Langer mówił w piątek na spotkaniu z szefem PO, że firma nie chce od państwa żadnej dodatkowej pomocy. Wskazał, że w grudniu ub. roku Rafako dostało z Agencji Rozwoju Przemysłu 100 mln zł – jak ocenił, w zupełnym oderwaniu – od niedawnego obciążenia firmy przez Tauron na 1,3 mld zł.
- Z jednej strony dostaliśmy pomoc 100 mln zł, czyli ktoś próbuje nam zaufać. Pokazaliśmy działania zarządu, które od prawie trzech lat się toczą, aby wyciągnąć firmę znad przepaści, do tego wyrzeczenia wszystkich pracowników, czy to ruchy na układzie zbiorowym, czy brak podwyżek, po drodze zwolnienia grupowe, prawie 600 osób, to było pewnie koniecznością. Z drugiej strony to działanie Tauronu, którego doświadczyliśmy jako pracownicy, potraktowaliśmy jako nóż w plecy – zobrazował Langer.