Nie chcą nosić maseczek, nie wierzą w pandemię, uważają że to jest spisek i zamach na nasza wolność obywatelską. Antycovidowcy coraz częściej protestują na ulicach śląskich miast. Pomimo rosnącej liczby zakażonych wielu z nich kwestionuje informacje o brakujących miejscach na szpitalnych OIOM i nie chcą się podporządkować obostrzeniom.
- Ludzie w takich sytuacjach muszą się zdyscyplinować. Jednak nie każdy takie wartości wynosi - mówi psycholog Justyna Soroka ze Szpitala Miejskiego numer 4 w Gliwicach. - Obecnie mamy taką sytuację, która wymusza na nas bycie razem i zauważenie, że jesteśmy częścią większej wspólnoty. Często niestety się słyszy - to jest moja wolność i moja autonomia. Moja wolność jest naruszona, przecież nie ma tego w przepisach i nie muszę się dostosowywać - dodaje psycholog.
Niestety takie myślenie pomija potrzeby innych. - Często skupiamy się na sobie i swoich potrzebach, a niestety zapominamy o najbliższych oraz o społeczeństwie. Przecież jadąc autobusem nie wiemy z jakimi schorzeniami boryka się nasz współpasażer. Możemy być dla niego realnym zagrożeniem. Pomimo, że nam nic nie dolega, nie mamy pewności, że kogoś nie zarazimy - mówi psycholog Justyna Soroka.
Zdaniem psychologów trudno nam też uwierzyć w coś czego nie widać gołym okiem, dodatkowo jeśli takie zjawisko jak pandemia jest globalne to często też rodzi się podejrzenie o spisek.