W środę po północy w kopalni Pniówek w Pawłowicach (Śląskie) doszło prawdopodobnie do zapalenia metanu. Zgodnie z informacjami Jastrzębskiej Spółki Węglowej, do której należy kopalnia, w rejonie ściany N-6 na poziomie 1000 metrów było 42 pracowników. Część z nich zostało przetransportowanych do szpitali. Większość poszkodowanych została poparzona.
W czasie, gdy w rejonie prowadzonej akcji przebywały dwa zastępy ratowników, poszukujące trzech pracowników, doszło prawdopodobnie do kolejnego wybuchu. JSW informowała następnie o łącznie dziesięciu poszkodowanych lub poszukiwanych pracownikach i ratownikach; wśród nich były dwie ofiary śmiertelne
Po godz. 9 spółka przekazała informację o trzeciej ofierze. Jeden z rannych zmarł też w Centrum Leczenia Oparzeń w Siemianowicach Śląskich – podała placówka.
Trzy zgony tutaj na miejscu stwierdził lekarz kopalniany. Akcja cały czas trwa; mamy nadzieję, że uda nam się uratować tych, którzy tam pozostali na dole. Czekamy w punkcie medycznym na kopalni, aż ratownicy górniczy przyniosą nam tych poszkodowanych – powiedział na briefingu przed kopalnią po godz. 10 dyrektor Wojewódzkiego Pogotowia Ratunkowego w Katowicach.
Przed godziną 11.00 poinformowano o czwartej ofierze.
Jak zrelacjonował, część rannych była w średnio ciężkim stanie – zostali oni przewiezieni do szpitali: w Rybniku, Jastrzębiu-Zdroju, Żorach i Wodzisławiu Śląskim. Najbardziej poparzeni zostali przewiezieni do Centrum Leczenia Oparzeń w Siemianowicach Śląskich. Na kolejnych w kopalni czekały cztery ambulanse katowickiego WPR, ogółem w akcji brało dotąd trzynaście zespołów ratownictwa.
Pach uściślił, że w środę rano na miejscu były też dwa śmigłowce Lotniczego Pogotowia Ratunkowego, jednak pogoda nie pozwoliła na start śmigłowca z poszkodowanym. Zespół ratownictwa medycznego przetransportował jednego z rannych ambulansem do Centrum Urazowego w Wojewódzkim Szpitalu Specjalistycznym nr 5 im. św. Barbary w Sosnowcu.
Pytany o charakter obrażeń poszkodowanych dyrektor wskazał, że były to oparzenia, ale też urazy ciała, w tym złamania. Podkreślił, że ratownicy znali tylko wstępnie charakter obrażeń; diagnozują je szczegółowo lekarze w szpitalach. "Jesteśmy tu, w kopalni, czekamy na kolejnych poszkodowanych" – zaznaczył Pach.
Po godz. 9.00 JSW informowała, że akcja ratownicza została chwilowo wstrzymana - do czasu odbudowy zapory pyłowej, zabezpieczającej przed wybuchem metanu bazę ratowniczą. W tym czasie sztab akcji przy kierowniku akcji opracowywał dalszy przebieg akcji ratowniczej. W sztabie akcji pracują m.in. przedstawiciele zarządu JSW oraz Wyższego i Okręgowego Urzędu Górniczego.
Zgodnie z informacjami spółki w akcji bierze udział 13 zastępów ratowniczych. Rodziny poszkodowanych górników zostały objęte opieką psychologów. Przyjazd do kopalni Pniówek zapowiedział w środę premier Mateusz Morawiecki.
"Moje myśli i modlitwy są z rodzinami zmarłych górników KWK Pniówek. Wciąż toczy się walka o odnalezienie zaginionych. Jestem w stałym kontakcie z wojewodą śląskim. Pomoc organizujemy niezwłocznie" - napisał Morawiecki na Twitterze.